piątek, 14 października 2016

Świat Ruty

Powieść jakich mało. Iwona Żytkowiak zupełnie niedawno zaskoczyła mnie książką "Dokąd teraz?" i mając w głowie jej niepowtarzalny klimat wiedziałam, że "Świat Ruty" nie będzie typową, lekką powieścią. Nie spodziewałam się jednak tak dobrze skrojonej historii, tak silnie wpływającej na czytelnika. Parafrazując powiedzenie "Niebo w gębie" stwierdzę z czystym sumieniem: Niebo w głowie po prostu!
Ruta jest kobietą dziwną. W każdym mieście jest taki ktoś - kobieta, mężczyzna, osoba zawsze wiekowa, często mamrocząca coś pod nosem, często zbierająca różne przedmioty. Zawsze sama, odizolowana od społeczeństwa, budząca niechęć, często śmiech, rzadziej litość. Te osoby mają swój świat - niedostępny dla obcych. Ruta też ma swój świat, do którego pewnego dnia brutalnie wkracza Irena. Ich drogi spotykają się na skrzyżowaniu dróg, w pewien mglisty dzień, kiedy to Irena jadąc samochodem potrąca Rutę. Na szczęście skutki wypadku nie są tragiczne, jednak Ruta trafia do szpitala. Irena, czując się odpowiedzialna za Rutę, odwiedza ją w każdej wolnej chwili. Tam poznaje matkę i ojca Ruty. Od tego momentu czytelnik wsiada do wehikułu czasu i podróżuje po zakręconych meandrach polskiej historii, która przecież do spokojnych nie należy. Czas bliski drugiej wojny światowej  zapisał się w losach Polski wręcz tragicznie. Barlinek, będący miejscem akcji powieści, leży na terenie ziem odzyskanych, których mieszkańcy cierpieli podwójnie. Poznajemy Esterę i Anzelma - dwie wyjątkowo mocne postacie, poranione przez los. W pierwszej połowie XX wieku, kiedy odmienność nie miała prawa bytu, a przynależność do grupy miała ogromne znaczenie, nasi bohaterowie są społecznymi wyrzutkami. Estera jest właściwie Cyganką, ale trochę Polką, trochę Niemką, w pewnym stopniu Żydówką... takie pomieszanie w czasach, kiedy wszyscy nienawidzą wszystkich może przynieść tylko tragedię. Anzelm też nie ma łatwo. Sierota wychowywany przez służącą również nie znajdzie szczęścia. Oboje wpadają w sidła trudnych czasów, w których przyszło im żyć. Ruta jest owocem miłości dwojga pokiereszowanych ludzi i jako taka sama ma inne postrzeganie świata. 
Myśli Ruty poznajemy kiedy śpi. Wypadek nie spowodował większych obrażeń, ale nie wiadomo dlaczego Ruta nie chce się obudzić. Myśli są zwiewne, ułudne, trudne do uchwycenia. Jak to u osoby śpiącej - płyną lekko przez dotychczasowe życie, wspomnienia i ułudę. Te urywki ukazujące myśli Ruty wspaniale mi się czytało. Piękny język, lekki niczym piórko, bardzo kontrastował z opisami tego, co działo się w świecie realnym. Tu nie było miejsca na lekkość. Twarde odbicie rzeczywistości... chociaż leczenie kamieniami zahacza o pewną metafizykę. Cały "Świat Ruty" jest pełen takich sprzeczności. To dodaje powieści smaku i  charakteru. 
Dobra książka, chociaż niełatwa. Należy się nad nią pochylić i z pokorą przejść przez kolejne strony. Ale z drugiej strony rzadko kiedy losy ludzkie są cukierkowo różowe. Często są własnie takie jak Świat Ruty. Mocne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz