Ostatnio przeczytałam "Mischling czyli kundel". Dała mi ta książka popalić, oj dała! Niewiarygodne, że ludzie ludziom zgotowali ten los. Przez całą lekturę nie opuszczała mnie myśl, że książka ta jest fikcją, że prawdziwe z całej powieści są tylko te bestialskie eksperymenty i miejsce, w którym to sie działo. Postanowiłam dorwać w swoje ręce książkę, która stanowi wspomnienia, może jakiś dokument, może film...
Z pomocą przyszło mi sławetne "Lubimy czytać", gdzie znalazłam wspomnienia Evy Mozes Kor, która wraz z siostrą trafiła do obozu w Oświęcimiu i w ręce doktora Mengele. "Przetrwałam. Życie ofiary Josefa Mengele" to wspomnienia Evy, które szokują i wzbudzają w człowieku niedowierzanie. Nie będę pisała szczegółowo, o czym jest ta książka bo po pierwsze to dla mnie trudne, a po wtóre myślę, że nie jest to, w przypadku takiej literatury, konieczne. Dlatego - choć rzadko to robię - zacytuję opis, który widnieje na stronie Wydawnictwa Prószyński i S-ka, dzięki któremu polski czytelnik może tę książkę przeczytać.
Eva Mozes Kor trafiła do Auschwitz w wieku zaledwie dziesięciu lat. Podczas gdy jej rodzice i dwie starsze siostry zostały zamordowane w komorach gazowych, Eva i jej bliźniaczka Miriam dołączyły do grupy dzieci przeznaczonych do badań medycznych dr. Josefa Mengele. Poddawane sadystycznym eksperymentom dzieci musiały każdego dnia walczyć o życie i wspierać się nawzajem.
Nie można nic dodać nic ująć. Książka jest porażająca, a jednocześnie hipnotyzująca czytelnika. Czytasz i nie dowierzasz, że takie straszne rzeczy udało się autorce przetrwać. A przecież udało się. Autorka wspólnie z siostrą odnalazła niektóre żyjące ofiary eksperymentów doktora Mengele. Jest też założycielką organizacji skupiającej takie osoby.
Na zakończenie dodam, że ta dziewczynka na okładce zupełnie po prawej stronie, to właśnie Eva. TA Eva.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz