piątek, 4 stycznia 2019

O przepięknej książce, czyli o tym, jak "Czerwony notes" zawładnął moimi świętami

Przepiękna książka. To jedna z tych, których nigdy nie zapomnę. Siedzi w sercu jak zadra, pomimo tego, że skończyłam ją czytać kilka tygodni temu. Takie książki powinny być sprzedawane na oddzielnych stoiskach dla pozycji wybitnych. Wzruszająca do bólu, do łez. Powalająca prostotą przekazu. Zachwycająca fabułą. Wybitna. 
Staruszka, o pięknym imieniu Doris, żyje samotnie w jednym ze szwedzkich miast. Każdy dzień mija tak samo. Poranek, południe, wizyta opiekunki, obiad, kolacja, spanie. Nieraz kąpiel, jeżeli opiekunka pomoże. Oknem na świat jest komputer. To dzięki niemu Doris może kontaktować się z cioteczną wnuczką, żyjącą daleko, za oceanem. Jenny kocha Doris, jak matkę (a nawet bardziej) i z chęcią poświęca Jej swój czas. Z niecierpliwością oczekuje na cotygodniowe połączenia, aby choć na chwilę poczuć wolność i niezależność. Doris czuje, że jej ziemski czas dobiega końca, w związku z czym postanawia, że jedyna bliska jej sercu, osoba powinna poznać rodzinne tajemnice i sekrety ciotecznej babki. 
Losy Doris - tej siwiutkiej i schorowanej, acz jednak wyjątkowo pogodnej kobiety - to jedno. Równocześnie z tym wątkiem poznajemy zawartość czerwonego zeszytu - podarunku dla Doris od taty. Notes towarzyszył Doris przez całe jej życie. Zapisywała w nim swoje radości i smutki, swoje przygody miłosne i rozczarowania. Poznajemy miłość jej życia - mężczyznę, który ciągle się gubił, ciągle gdzieś podróżował. Kochali się i szukali przez całe życie. Wzruszające zapiski Doris prowadzą nas przez całe jej życie, aż do dnia, kiedy świat powiedział "Stop". Notes był dla Doris nie tylko pamiętnikiem. Zapisywała w nim również adresy i telefony najbliższych jej osób. Wrażenie zrobiły na mnie te zapiski niesamowite. 
Nie potrafię powiedzieć, co mnie w tej powieści tak poruszyło. Pewna jestem tylko tego, że to po prostu przepiękna historia. Doris przeżyła naprawdę wiele. Mogłaby obdarować swoimi przeżyciami kilka osób i jeszcze by dla niej sporo zostało. Niestety jej losy były smutne i poruszające. Nie będę pisała o szczegółach, żeby nie psuć przyjemności czytania, ale zapewniam Was, że Doris swoim życiem poruszy nawet te zatwardziałe serca. Łza kręciła się w moim oku niejeden raz, a myśli o życiu i przemijaniu kłębiły się w mojej głowie niczym fale podczas sztormu. A już zakończenie powaliło mnie na kolana. Piękne, wzruszające i gdyby nie to, że moje dzieciaki ciągle kwękały mi nad głową, płakałabym jak bóbr. 
Piękna powieść w pastelowych barwach, poruszająca wszystkie emocjonalne struny naszego jestestwa. Nie wiem jak zachęcić, więc napiszę: Czytajcie, a nie pożałujecie!

2 komentarze:

  1. Ta książka znalazła się w moim zestawieniu najlepszych książek przeczytanych w 2018 roku. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę po nią sięgnąć po takiej recenzji. Z resztą to moje klimaty, planuję ją przeczytać odkąd zobaczyłam zapowiedź :)

    OdpowiedzUsuń