wtorek, 5 marca 2019

Ciotka Zgryzotka

Jak tu recenzować  "Ciotkę Zgryzotkę", skoro w trakcie lektury, przed oczami miałam moją babcię i naleśniki z konfiturami, które mi piekła na śniadanie? Jak obiektywnie podejść do powieści, skoro patrząc na obrazki w książce, mam przed oczami swoje najstarsze wydanie "Szóstej klepki", które, powycierane, stoi w mojej biblioteczce do dzisiaj. Żółta okładka, szary papier i brązowa czcionka (zupełnie nie rozumiem dlaczego taki kolor) wzruszają niezmiennie. Dostałam ją pod choinkę od rodziców, dawno temu. Ileż moja Mama musiała się nastać w kolejce, żeby córeczce kupić wymarzoną książkę...  
„Ciotka Zgryzotka” (tutaj) to dwudziesty drugi tom Jeżycjady. Robi wrażenie, prawda? Niestety ilość tomów pociąga za sobą mnogość bohaterów. Rodzina Borejków, z Mamy, Taty i czterech podlotków, zamieszkujących poznańską kamienicę przy ul. Roosevelta, przerodziła się w wielką, kochającą się rodzinę, której macki sięgają dużo dalej, niż tylko do zstępnych w linii prostej. I przyznam się, że to była jedyna rzecz, która mnie podczas lektury „Ciotki Zgryzotki” drażniła. Po prostu często gubiłam się kto jest czyją córką, ciotką, wnuczką... Prosta sprawa jest właściwie tylko z pradziadkiem i prababcią. Nestorowie rodu są niezmienni w swojej miłości do książek i oderwaniu od rzeczywistości. Podsumowując uważam, że w tak odległych tomach jak „Ciotka Zgryzotka” na wewnętrznej stronie okładki powinno widnieć drzewo genealogiczne. Ułatwiłoby to poruszanie się czytelnikowi po rodzinnych zawiłościach rodu Borejków. 
A sama treść? No cuuudna po prostu. Tym razem bohaterką jest Nora, córka Patrycji i Floriana. Dziewczyna oczywiście zakręcona jak przysłowiowy naleśnik i - w odróżnieniu od większości damskiej części Borejków - wcale nie należąca do romantyczek. Raczej twardo stąpa po ziemi; nie lubi wzruszeń, wyznań i kwiatów. Czuje się trochę odrzucona przez swoich rodziców, którzy, jej zdaniem, faworyzują siostrę Anię. Nora rozżalona wyjeżdża do domu w leśnej głuszy, będącego własnością ciotki Idy. Tam próbuje uporać się z własnymi emocjami. Ale jak tu analizować samą siebie, jak jakiś gbur robi z ukrycia zdjęcia? I to jeszcze w chwili, kiedy Nora leży w stroju na leżaku? Dziewczyna oburzona postanawia dowiedzieć się, kto jest paskudnym podglądaczem. Obok wątku Nory śledzimy oczywiście losy pozostałych członków klanu Borejków. Cudowne poczynania nestorów, którzy co wieczór, przy lekturze, dyskutują i sprzeczają się, niezmiennie mnie wzruszały. Towarzyszymy Ignacemu Borejko w spacerach po lesie (co z tego wyniknie - warto przeczytać). Obserwujemy Agnieszkę w ostatnich miesiącach ciąży i dowiadujemy się, dlaczego maleńka dziewuszka, która właśnie przyszła na świat, również nosi imię Nora. Niestety ocieramy się również o przemijanie i śmierć – na szczęście ten temat trwa tylko momencik i nie jest tak dosadny, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. 
Drzewo genealogiczne znalezione w Internecie na stronie Karoliny
Niestety nie uwzględnia kolejnego pokolenia, które już pojawiło się na świecie 
Cudowna, ciepła powieść, która zachwyca opisami przyrody, która wlewa w serca tkliwość i radość z tego, że pani Musierowicz nadal tworzy kolejne tomy Jeżycjady, Zachwyt nad tą serią panujący niezmiennie od wielu lat, jest dla mnie zupełnie zrozumiały. W epoce smartfonów i komputerów nie ma zbyt wielu powieści, które na czele wartości stawiają rodzinę i dbałość o stosunki międzyludzkie. W "Ciotce Zgryzotce" ta miłość i wzajemny szacunek aż kipią i rozgrzewają serce czytelnika. Zawsze przy stole znajdzie się miejsce dla głodnego, a dla wędrowca dach nad głową. Z listów, które piszą do siebie siostry Borejko wydziera miłość do rodziny i … do słowa pisanego. Jak ja uwielbiam te górnolotne zwroty! 
W przepastnych zasobach Internetu znalazłam stronę, którą musiała założyć Fanka Jeżycjady. Zapraszam serdecznie. Można naprawdę wiele obejrzeć i powspominać. 

Książkę w korzystnej cenie, można kupić w księgarni Gandalf.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz