środa, 6 marca 2019

Gang godziny duchów

Dawid Walliams pisze książki, które mój Młody połyka jak pelikan rybki. Zaczęło się od „Babci Rabuś” i pomimo tego, że Młody skończył lekturę spłakany ze wzruszenia, jego literackie radary wyczuliły się na charakterystyczne rysunki zdobiące okładki książek autorstwa Pana Walliamsa. Po „Babci rabuś” przyszedł czas na „Cwaną ciotuchnę” i „Wielką ucieczkę dziadka”. Każda kolejna powieść zachwycała i przykuwała Młodego do książki na dobrych kilka godzin. Byłam więc pewna, że zakup "Gangu godziny duchów" (tutaj) będzie strzałem w dziesiątkę. 
Dwunastoletni Tom Harper trafia do ponurego, londyńskiego szpitala po tym, jak na meczu krykieta dostaje piłką w głowę. Guz jest tak wielki, że dyrekcja prywatnej szkoły, w której uczy się Tom, nie ma wątpliwości, że hospitalizacja jest konieczna. Chłopiec trafia do sali, gdzie leży już czterech małych pacjentów. Tom już pierwszej nocy dowiaduje się, że w szpitalu działa Gang Godziny Duchów, a jego współtowarzysze są czynnymi członkami tego gangu. Nikt nie pamięta, kto założył Gang, ale ważne jest przesłanie, jakie niesie za sobą. Od wielu, wielu lat zadaniem Gangu jest spełnianie marzeń małych pacjentów szpitala. Dzięki pomocy
pracownika szpitala (zwanego Noszowym), członkowie Gangu mogą zafundować jednej z pacjentek wyprawę na biegun północny, czy też podjąć się zorganizowania lotu balonem. Wprawdzie balonem poleciała staruszka, która lecąc nad Londynem przeżyła przygodę swego życia, ale nie szkodzi. Gang urządził również wyprawę archeologiczną do Egiptu i wyścig na wózkach inwalidzkich. Największym jednak wyzwaniem było spełnienie marzenia ciężko chorej dziewczynki, która pragnie przeżyć swoje życie tak jak każdy zdrowy człowiek. Przyznacie, że przed naszymi bohaterami naprawdę trudne zadanie. 
Książki Walliamsa są wyjątkowe. To nie są zwykłe powieści dla dzieci. To przezabawne historie z przerysowanymi bohaterami, z których każdy ma pewną wadę lub zaletę wybijającą się na pierwszy plan. Jeżeli ktoś jest dobry, to jego dobroć aż cieknie po rękach, niczym wiśniowy sok. Noszowy pomagający dzieciom w spełnianiu marzeń budzi wielką sympatię. Podobnie pani roznosząca jedzenie, która - pomimo braków w zaopatrzeniu - potrafi ze spożycia suchego płatka do mleka stworzyć w wyobraźni dziecka cudowną ucztę. Natomiast, jeżeli ktoś jest już zły - to nie ma szans na to, aby dojrzeć w nim choć cień dobroci. Okrutna siostra przełożona czy tez paskudny dyrektor szkoły są postaciami tak przerysowanymi, że aż śmiesznymi. Oczywiście postępowanie negatywnych
bohaterów budzi w małym czytelniku pytania, ale nie przeszkadza mu to zaśmiewać się później z kary, jaka oczywiście ich spotyka. Ten podział na białe i czarne jest bardzo mocno przerysowany, wręcz abstrakcyjny, co nadaje powieści wyjątkowy charakter. No chociażby zorganizowanie herbatki u królowej. To nie jest oś zwykłego. To jest możliwe tylko wówczas, gdy młody czytelnik uruchomi wyobraźnię i zechce wczuć się w fabułę powieści. 
Omawiając „Gang godziny duchów” nie można zapomnieć o podstawowym przesłaniu: o sile przyjaźni, o radzeniu sobie z chorobą i o tym, że nie należy oceniać ludzi po wyglądzie. Ważne jest również to, że pomimo salw śmiechu podczas lektury, końcówka powieści znowu zaszkliła oczy mojego synka, a w powietrzu pozostało zawieszone pytanie dotyczące śmierci i nieuleczalnej choroby. 
Książki autorstwa Dawida Walliams’a się albo kocha albo są czytelnikowi obojętne. My z Młodym uwielbiamy je. Młody za poczucie humoru i abstrakcyjne wręcz przygody, a ja za możność omówienia z dzieckiem trudnych tematów, które powieść porusza. 
Polecam do wspólnej lektury wszystkim rodzinnym książkomaniakom.

Książkę, w korzystnej cenie, można kupić w księgarni Gandalf.  

2 komentarze:

  1. Muszę koniecznie zapoznać się z twórczością autora. Cenię sobie książki, które zawierają przesłanie. A ten pomysł z Gangiem jest naprawdę ciekawy. Warto sięgać po takie pozycje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń