piątek, 1 marca 2019

Iskra światła

Książki Jodi Picoult towarzyszą mi od lat. Czytam je (wszystkie, bez wyjątku) z niekłamaną przyjemnością. Każda zapowiedź budzi dreszcz w mojej duszy, bez względu na to, jak trudny temat zapowiadana nowość porusza. A zapewniam Was, że każda porusza albo temat trudny, albo wyjątkowo trudny, albo arcytrudny. Innych nie ma. Eutanazja, przeszczep narządów, społeczność Amiszów i wiele, wiele innych kwestii, które na długo pozostają w pamięci. Każda powieść jest świetnym przyczynkiem do dyskusji, a wiele z nich wzbudza w czytelniku wzruszenie i łzy. 
Przy lekturze najnowszej powieści nie jest inaczej. Autorka zaprezentowała nam grupę ludzi, z których każdy jest inny, każdy ma inne priorytety, inne spojrzenie na świat i inne podejście do tematu aborcji. Wren - nastolatka wychowywana przez ojca, która pojechała do ośrodka po środki antykoncepcyjne. Po prostu - bez żadnych podtekstów.  Lekarz, który pracuje w klinice aborcyjnej i czyni to... w imię wiary. Młoda kobieta, która przyjechała do kliniki usunąć ciążę. Obrończyni życia poczętego, która udaje pacjentkę tylko po to, aby zdyskredytować Klinikę w oczach społeczeństwa. Pielęgniarka ratująca życie ciężko rannej kobiecie. Co ich łączy? A właściwe kto? Łączy ich postać tajemniczego mężczyzny, który brutalnie wdziera się do kliniki z bronią w ręku i mocnym postanowieniem ukrócenia tego niecnego procederu, jakim, jego zdaniem, jest aborcja. Napastnik bierze zakładników i właściwie nie wie co czynić dalej. Atmosfera zawieszenia i bezradności popycha bohaterów do nieprzemyślanych działań. Natomiast czytelnik musi zmierzyć się z własną oceną tego, co jest dobre i tego, co zasługuje na potępienie. Zapewniam Was - nie jest łatwo. 
Powieść jest o tyle trudna w odbiorze, że czytelnik po lekturze pierwszego rozdziału czuje się trochę zagubiony. Dopiero po kilku kartkach dociera do niego, że powieść pisana jest niejako "od tyłu". Kiedy czytamy papierowy egzemplarz, to po prostu przekartkujemy powieść wstecz i szybko dojdziemy do tego, że fabuła cofa się w czasie. Niestety ja czytałam na czytniku, a tam nie można przekartkować stron tak łatwo. Zanim doszłam do tego, co się dzieje, pogubiłam się doszczętnie. Ale czego się nie robi dla ulubionej autorki! Po prostu - ze świadomością cofania się wydarzeń - zaczęłam czytać jeszcze raz i dzięki temu mogłam zagłębić się w problemach i emocjach bohaterów.
Świetna powieść poruszająca trudny temat aborcji. Autorka ma takie pióro, że w zależności od tego, o kim czytałam, moje poglądy przechylały się to na jedną, to na drugą stronę. Żeby nie było - mam mocno skrystalizowane poglądy na temat aborcji, co nie przeszkadzało mi ze zdumieniem obserwować, jak moje myśli przechylają się to w jedną, to w drugą stronę. 
To rozchwianie poglądów to właśnie efekt pisania powieści "wstecz". Najpierw mamy przedstawione wydarzenia, niejako finał powieści, a dopiero potem, z biegiem wersów, poznajemy motywy i pobudki, które kierowały poszczególnymi bohaterami i doprowadziły ich do miejsca, w którym wszyscy się spotkali. To niesamowite uczucie, kiedy przy lekturze pierwszego rozdziału potępiasz, przy kolejnym - współczujesz, przy następnym - usprawiedliwiasz, a na zakończenie obserwujesz ze zdumieniem że właściwie to postępowanie bohaterki popierasz w całej rozciągłości. 
Niesamowita powieść, która udowadnia nam, że białe nie zawsze jest białe, a życie jest pełne szarości.

3 komentarze:

  1. Jestem przeogromną fanką Picoult. Tej historii jeszcze nie poznałam, ale czeka na czytniku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cenię sobie twórczość autorki, więc na pewno przeczytam tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. "Iskra światła" to kolejna doskonale przemyślana i refleksyjna powieść Jodi Picoult. Trudna, ale z pewnością warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń