"Był sobie pies" to historia,
która wzruszyła dzieci z całego świata. Dorosłych zresztą również, czego ja
sama jestem najlepszym przykładem. Idąc za ciosem przeczytałam oba tomy
opowiadające historie Baileya, a raczej jego kolejnych wcieleń. Już z żalem
myślałam, że to koniec przygody z psiakami, a tu taka niespodzianka! W moje
ręce wpadła książka dla dzieci z serii "Był sobie szczeniak" pt. Ellie".
Świetna powieść, która jest godną następczynią serii o przygodach
Baileya.
Ellie jest owczarkiem niemieckim, którą
poznajemy zaraz po urodzeniu. Jej umiejętności i talent od razu stają się
widoczne dla Jacoba, który przychodzi wybrać dla siebie psa. Jak szybko się
okazuje Jacob jest policjantem pracującym wraz z psem podczas poszukiwań
zaginionych osób. Szybko okazuje się, że Ellie ma wyjątkowy węch i rewelacyjny
talent do wykonywania powierzonej jej pracy.
Powieść napisana jest w taki
sposób, że mój syn ciągle zaśmiewa się podczas lektury. Świat ludzi widziany z
perspektywy psa jest śmieszny i pocieszny. Ellie nie może się nadziwić jak duże
jest "Na zewnątrz", nie rozumie, dlaczego ludzie wyrzucają takie
przysmaki jak kości i co za przyjemność mają z kąpieli w wannie. Kiedy podczas
tresury odnajduje ukryte skarpetki (celowo porzucone przez treserów) nie może
nadziwić się jak ludzie to robią, że tyle rzeczy gubią. Książka świetnie
pokazuje proces szkolenia psa, który podczas zabawy uczy się, co oznaczają
poszczególne komendy i zachowania właściciela. Autor próbuje nawet ukazać
proces myślowy zachodzący w głowie psa, przybliżając dzieciom jak ważna jest
systematyczna praca i konsekwencja w tresurze pupili.
Ellie musi długo się szkolić zanim
zrozumie, że wyciągnięta ręka przypadkowego przechodnia z kawałkiem bajgla
przeszkadza jej w pracy, którą przecież kocha i uwielbia wykonywać. Jest bardzo
dumna, kiedy właściciel ją chwali, a szczytem pochwały jest zabawa w
przeciąganie sznurka. Tak niewiele, a tak dużo...
Autor pokazuje małemu czytelnikowi
jak ważne jest to, aby nie zaczepiać psów na służbie, bo można go niechcący rozproszyć,
a to może kosztować kogoś życie.
Towarzyszymy Ellie od chwili
narodzin aż po emeryturę. Na skutek pewnych wydarzeń Ellie dość wcześnie kończy
służbę, lecz nie przestaje pracować. Chodzi wraz z właścicielką (tak, właśnie
właścicielką, którą, na skutek niewesołych okoliczności, zostaje Maja) po
szkołach i przybliża dzieciom prace policyjnych psów. Nawet na emeryturze Ellie
ma okazje pokazać swoje umiejętności, dzięki czemu po raz kolejny ratuje
człowieka. Przyznam się, że choć jest to książka dla dzieci z nerwem czytałam o
poczynaniach Ellie, kiedy ratowała Georga z opresji.
Świetna książka, którą dzieciaki na
pewno przeczytają z ogromnym zainteresowaniem. Nie ma
tu żadnych wygibasów językowych, które zniechęcą do lektury. Ważna
jest treść i to, aby w jasny sposób dotarła ona do małego czytelnika. Powieść
pokazuje jak ważna jest praca policyjnego psa. A że przy czytaniu jest sporo
śmiechu to już zupełnie inna sprawa.
Uwielbiam powieści o zwierzętach, choć w mniemaniu większości znajomych to nieco... dziecinne? Nieważne. Ważne, że w książkach znajduje się ogrom miłości, dużo przygód i tą pierwotną chęć poznawania świata. :)
OdpowiedzUsuń