K-pop to zjawisko, które do pewnego momentu kompletnie do mnie nie docierało. Koleżanki Starszej zachwycały się piosenkami, piszczały na widok skośnookich przystojniaków i robiły wszystko, aby dorównać szczupłą sylwetką drobniutkim piosenkarkom. Słyszałam kilka piosenek, ale są one zupełnie nie w moim guście. Co więc przyciągnęło moją uwagę? Sama nie wiem. "K - pop tajne przez poufne" zamówiłam przede wszystkim z myślą o Starszej i nie myślałam, że tak mnie wciągnie. Na pierwszy rzut oka wydaje się że to po prostu kolejna książka dla młodzieży. Tymczasem przesiedziałam dwa wieczory czytając o występach młodych k-popowćow i im bardziej poznawałam fabułę, tym bardziej było mi żal tych dzieciaków.
Candece to młoda Amerykanka o koreańskim pochodzeniu, mieszkająca w New Jersey. Jak każda nastolatka ma marzenia i fantazje, niestety rodzice nie pozwalają jej ich rozwijać. Od zawsze marzy o śpiewaniu, a tymczasem mama zmusza ją do grania w szkolnej orkiestrze na znienawidzonej altówce. Jej przyjaciele, widząc marnujący się talent, prawie siłą zaciągają ją na przesłuchania do koreańskiego girls bandu. Dziewczyna przechodzi eliminacje, jednak szybko zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek jej drogi. Jedzie do Seulu, do ośrodka treningowego, w którym panuje ogromna rywalizacja. Dziewcząt jest pięćdziesiąt, a od razu wiadomo, że do zespołu dostaną się zaledwie cztery. Do tego dochodzi drakońska dieta, godziny ćwiczeń i ciągła praca nad sobą. Do tego dochodzi poniżanie dziewcząt i ciągłe pokazywanie im, że są nic nie warte. Candece umie śpiewać natomiast kompletnie nie radzi sobie z tańcem. Wprawdzie robi co może, aby wymachy jej kończyn przypominały taniec, ale pozostawia to wiele do życzenia. Im dłużej nasza bohaterka przebywa w ośrodku, im bardziej poznaje zasady w nim panujące, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że uczestnicy treningu są po prostu narzędziem do osiągnięcia celu. Tu nie chodzi o ich sukces, a o pieniądze, które można zarobić dzięki pracy tych utalentowanych dzieciaków. Candece postanawia walczyć z systemem, ale wydaje się, że to walka z wiatrakami.
Lektura tej powieści była świetną rozrywką na długi deszczowy dzień. Ot sympatyczna młodzieżówka pokazująca coś zupełnie innego niż większość książek skierowanych do tej grupy czytelników. Dziewczyny muszą walczyć o każdy punkt, często rzucają sobie nawzajem kłody pod nogi, grają nie fair i robią wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę prowadzących zajęcia. O inności tej książki decyduje miejsce, w którym to wszystko się dzieje. Korea jest krajem wyjątkowo odmiennym od krajów europejskich i wiele drobnych elementów powieści składa się na odczucie, że to wszystko dzieje się w zupełnie innej kulturze. To poddaństwo, ciągłe kłanianie się, zwracanie uwagi na każdy wypowiedziany wyraz, ciągła uwaga, żeby nikogo nie urazić… czytałam zafascynowana i jednocześnie lekko przerażona.
Powieść czyta się szybko, łatwo i przyjemnie i - co więcej – z ogromną ciekawością. Dla mnie historia opowiedziana w tej książce to zupełna nowość. Nie miałam pojęcia w jaki sposób odbywają się nabory do takich zespołów, a z lektury tematycznych stron internetowych wynika, że realia przedstawione w książce wcale nie są mocno naciągane. Rzeczywiście dzieciaki poświęcają całą swoja młodość, często – u progu dorosłości – pozostając z niczym. Lata pracy okraszone porażką na finiszu… to może złamać najsilniejsze ego. Nic więc dziwnego, że słychać o samobójstwach liderów k – popu. Biedne dzieciaki.
Polecam każdej młodej osóbce. Książka pokazuje, że choćbyś nie wiem, ile pracował, zawsze można trochę więcej i trochę lepiej. Tylko gdzie jest granica?
Muszę przyznać, że mnie K-pop jest zupełnie obcy, ale docierają do mnie czasami echa jego popularności.
OdpowiedzUsuń