piątek, 26 lutego 2021

Zaginiona

Bardzo, bardzo mi się podobało. Książki Pana Pilipiuka łykam w ciemno. Uwielbiam jego pióro, pomysły, a już Kuba Wędrowycz to mój idol. Seria "Kuzynki" jest troszeczkę inna niż klasyczna fantastyka pióra Pana Andrzeja, ale równie przez mnie ukochana. Losy kuzynek Kruszewskich, Moniki Stiepankowic i mistrza Sędziwoja śledziłam z zapartym tchem. Przyznam się, że po trzech tomach myślałam, że to koniec, choć autor dość wyraźnie zostawił sobie niewielką furteczkę do kontynuacji. I rzeczywiście. "Zaginiona" objawiła mi się, jako czwarty tom serii. Wprawdzie uważam, że pierwsze trzy były dużo lepsze, ale i ten jest wart przeczytania.
Stanisławę i Katarzynę znamy z poprzednich części. Obie nasze bohaterki spotykamy na aukcji dzieł sztuki, na której wystawiona zostaje stara mapa, zawierająca informacje o położeniu tajemniczej wyspy. Stanisława pragnie mapy jedynie jako ozdoby do swojego mieszkania, jednak szybko okazuje się, że mapa ta może uratować jej życie. Kobieta zapadła na dziwną chorobę, którą można wyleczyć jedynie tajemniczym lekarstwem, które można znaleźć... i tu właśnie wchodzi do gry mapa. Do walki o starodruk dołącza Anna ze swoimi przyjaciółmi, która w trakcie aukcji poznaje panie Kruszewskie. Ich interesy są dość zbieżne i kobiety szybko dochodzą do wniosku, że mogą sobie nawzajem pomóc.
Autor do „Zaginionej” dodał krótkie opowiadane pt. „Czarne skrzypce". Wprawdzie nie jest to kontynuacja losów naszych bohaterek, ale niewątpliwie z nimi związana. Streszczać nie będę, bo opowiadanie jest krótkie. Dodam tylko, że bardzo ciekawe i tratujące o pamięci przedmiotów. Zaskoczyło mnie pozytywnie bardzo mocno.
Minusem książki jest jej oderwanie do poprzednich części. Autor chyba miał potrzebę napisania kolejnego tomu, jednak od "Dziedziczek" minęło już tyle czasu, że nie udało się odtworzyć tamtego klimatu i tamtej tajemniczości. To tak, jakby do składu pociągu towarowego próbować dołączyć wagon osobowy i to w dodatku stojący na zupełnie innym torze. Gdyby ta książka stanowiła odrębną całość - to jeszcze. Ale niestety autor nie prowadza czytelnika w wydarzenia i nie przedstawia postaci. Wrzuca czytelnika w sam środek alchemii, czarnej magii i historii związanej z rodem Walonów. Kiedy zaczęłam czytać, od razu pomyślałam, że gdybym nie znała wcześniejszych tomów, rzuciłabym książkę w kąt.
Podsumowując - świetna książka, ale jeżeli nie czytaliście wcześniejszych tomów „Kuzynek” to sięgnijcie najpierw po nie. Zapewniam Was, że nie pożałujecie, bo to kawał dobrej literatury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz