Jestem pod wrażeniem - wielkim szczerze mówiąc. Całe moje blogowanie od kiedy zaczęłam (a trwa to na razie króciutko) polega na ciągłym przeglądaniu kolejnych blogów zachwycaniu się nimi i dodawaniu kolejnych linków do ulubionych blogów. Doszło do tego, że dzień w pracy (o zgrozo ;-))), zaczynam od przejrzenia listy z ulubionymi blogami, a każdy nowy post witam z kwikiem, którego mój Młodszy by się nie powstydził. Zresztą w kwiczeniu to On jest niezły. Ostatnio upodobał sobie wydawanie takich dźwięków w wannie - właściwie zupełnie bez powodu. Kwiczy głośno i z natężeniem, którego nie powstydziłaby się naprawdę potężna świnka. Jaki efekt? Ostatnio zalogowałam Młodszego w wannie (oczywiście pod opieką Seniora) i sprzątam nasze gniazdko. Nagle poraziła mnie cisza w łazience. Zaglądam do chłopaków i co widzę? Młodszego, który nadal drze się jak opętany, tyle że z jego gardziołka wydobywa się zaledwie szept...
:-) Ja także uwielbiam rozpisywać się o naszej latorośli. Dzieci inicjują czasem tak zabawne i spontaniczne sytuacje, że chciałoby się natychmiast je utrwalić, by nie uronić ani jednej chwilki z tego przeżycia. :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja muszę przyznać, że do pisania o dzieciach mam dystans. Jakoś mam wrażenie, że to może być wykorzystane... Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJa też obiecałam sobie, że o dzieciach jak najmniej. Ale jakoś tak... aż się chce :-)))
OdpowiedzUsuńA czemu szept, stracił głos znienacka?
OdpowiedzUsuńDodałam sobie Cię do linków, dla wygody. Nie masz nic przeciwko, mam nadzieję?
Pewnie, że nie - jest mi niezmiernie miło. Zwłaszcza,że Twój blog był jednym z tych, który mnie nadtchnął :-))
OdpowiedzUsuń