wtorek, 9 lutego 2010

Wyspa HopSiup i potęga radości

Moja Starsza odkrywa urok słowa pisanego. Lektury dobieram wg różnego klucza; często o wyborze decyduje impuls, jakiś szczegół na okładce, ilustracje w książce, często moje wspomnienia z dzieciństwa. Rzadko intuicja mnie zawodzi. Czytam dużo od małego i trochę jeszcze pamiętam książek, które podsuwała mi ulubiona bibliotekarka. Niestety - w tym przypadku moja intuicja zawiodła.
Dwójka dzieci Hahania i Fignaś wyrusza na wyprawę w poszukiwaniu radości. Po drodze spotykają Regulian, którzy podróżuja w tym samym celu, więc dołączają do ich wyprawy. Trafiają na wyspę HopSiup, gdzie dowiadują się na czym polega radość. Dzieci najlepiej rozumieją potęgę radości, dlatego kapitan Regulian czyni ich specjalistami od radości i zaprasza do Krainy Regulian, aby tam pomogli mieszkańcom zrozumieć co to jest radość.
Książka ma ciekawy tytuł, ładną okładkę i to by było na tyle. Chociaż ... może trochę upraszczam. Niewątpliwym plusem książki są ilustracje. Naprawdę coś wspaniałego (autor Pan Wojciech Kołyszko jest uznanym ilustratorem książek dla dzieci). Natomiast sposób napisania książki jakoś mnie nie zachwycił. Może to kwestia tego, że czytamy ze Starszą książki głównie przed snem, a w tym przypadku trzeba mieć możliwość wymiany zdań i poglądów. Ta pozycja niewątpliwie wymaga tego, aby omówić ją z dzieckiem a już na pewno należy ją w kilku miejscach skomentować. Przykładem niech będzie to, w jaki sposób mieszkańcy wyspy Hop Siup okazują swoją radość.

"Oddział Cierplika, który szedł na czele ekspedycji wciąż napotykał nowych HopSiupinków. Zajęcia jakim się oddawali wprawiały przybyszów w osłupienie. Wiązanie kokardek na ogonkach zielonych jamników, puszczanie lusterkami zajączków i króliczków, bujanie sie na gałęziach z głowa zwieszoną w dół (...) Często robili miny, wzajemnie się czochrali, trzymali palce w buzi lub w uchu."

I wszystko fajnie, tyle że moja Starsza po tym opisie stwierdziła, że to nie jest radość "Oni są po prostu niegrzeczni Mamo". Trudno jest walczyć z tym argumentem, zwłaszcza że przez całą książkę radość rozumiana jest - w moim przekonaniu - nie jako poczucie szczęścia a jako możność robienia tego na co się ma ochotę właściwie bez żadnych granic.
Bardzo podobały mi się natomiast Drzewa Nadzwyczajnych możliwości do których można się było przytulić i od razu poprawiał się humor.
I jeszcze na koniec przytoczę recenzję książki, która ukazała się w "Rzeczpospolitej"

" - Co za głupoty! Przestańcie! To nie ma żadnego sensu! - Ascetia poczuła, że strasznie ją złości to przekręcanie słów. — Sadnego żęsu. Zadniego senszu. — wysoka HopSiupinka roześmiała się głośno. — Ale jakie to przyjemne! Nie lubisz się pośmiać?” Bajka „Wyspa HopSiup i potęga radości” psychologa Wojciecha Kołyszko to kolejna z serii jego bajek poświęconych emocjom. Tym razem mowa o radości. Kołyszko na przykładzie mieszkańców wyspy HopSiup pokazuje kiedy radość się pojawia, mówi, że jest wspaniała i potężna, wyjaśnia przy tym jednak, że niekoniecznie każdego śmieszy to samo. Książeczka składa się z dwóch części. Pierwsza jest bajką-opowiastką, druga - „instrukcją obsługi radości”, czyli lekkim, zrozumiałym wyjaśnieniem różnych emocji i skrajnych reakcji pojawiających się u ludzi przy żartach i dowcipach. Nie zawsze są to wesołość i śmiech. Polecamy. Zwłaszcza do wspólnego czytania i omawiania.

2,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz