piątek, 18 czerwca 2010

Burza z krańców ziemi


Książka ta na okładce reklamowana jest jako "bestsellerowy szwedzki kryminał". Kryminały lubię - nie powiem - a jeżeli kryminał zapowiada się na dobry, to na pewno znajdzie we mnie oddanego czytelnika. Do tego na kilku blogach czytelniczych napotkałam pochlebne recenzje na temat tej książki. Nie ukrywam, że do wypożyczenia jej z biblioteki przyczyniła się też zbieżność nazwiska autorki z nazwiskiem autora "Millenium". Biorąc to wszystko pod uwagę - książkę wypożyczyłam i przeczytałam i ... nie zawiodłam się.
Bardzo dobrze napisany kryminał z fenomenalnie nakreślonymi głównymi postaciami, lekkim językiem i wartką akcją. Od pierwszych kartek czytelnik zastanawia się, co właściwie jest grane i do ostatnich stron nie jest pewny wszystkich rozwiązań zagadki. Autorka bardzo plastycznie rysuje sylwetki kobiecych bohaterek: Rebeki, która jest koszmarną pracoholiczką poświęcającą całe życie prywatne kancelarii, komisarz Anny Marii sumiennie pracującej pani policjantce w dziewiątym miesiącu ciąży i Sanny, siostry zamordowanego Chłopca, matki dwóch dziewczynek. Zresztą postacie męskie też nakreślone są bardzo obrazowo. Cała atmosferę podgrzewa - o ironio - zimowa aura tej książki. Zorza polarna, ciągle padający śnieg, ciągłe ciemności dodają powieści smaczku i mroku.
Na zakończenie dwa minusy - ale malutkie. Pierwszy to zakończenie. Książka nie daje pola do popisu tym osobom, które same lubią dociekać "kto zabił". Nie mogę zbyt wiele napisać, żeby nie popsuć przyszłej lektury. Dodam tylko, że optuję za powolnym odkrywaniem osoby zabójcy, niż za nagłym wskazaniem go palcem. Drugi minus to napis na okładce. Jestem zwolennikiem dbałości o polski język i na widok słowa "bestsellerowy" zmroziło mnie. Tak spolszczone słowo jest dla mnie nie do przyjęcia. Gdyby to była książka, o której nie mam pojęcia na pewno okładka zniechęciłaby mnie skutecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz