wtorek, 29 czerwca 2010

Prowadź swój pług...


Nie podobało mi się.
Książka, która jest czarno biała (zarówno w treści jak i w ilustracjach), zimna, tendencyjna i wyniosła. Wiem, że Pani Olga Tokarczuk ma swój styl, który albo się kocha, albo nienawidzi. Do niedawna zaliczałam się raczej do tego pierwszego grona - dzisiaj już nie jestem tego taka pewna.
Główną bohaterką jest Pani Janina Duszejko, starsza Pani budząca w czytelniku sympatię (przynajmniej na początku). Kocha zwierzęta, nienawidzi myśliwych, nie je mięsa... generalnie jest przeciwniczką wszystkiego co związane z zabijaniem zwierząt. Pewnego dnia okazuje się że Jej sąsiad nie żyje. Wydaje się że to nieszczęśliwy wypadek, jednak główna bohaterka ma na ten temat swoją hipotezę.
Książka jest specyficzna. Wydaje się, że napisana ku chwale prostoty życia, życia w zgodzie z przyrodą i przeciw wszystkiemu co nowoczesne. Jednocześnie im dalej "w książkę" tym główna bohaterka staje się bardziej skomplikowana. Jak dla mnie z miłej staruszki przeradza się w zrzędliwą babę, co do której moje odczucia z sympatii zmieniły się w całkowite rozdrażnienie.
Książka dla wielbicieli Pani Tokarczuk. Myślę że należy ją przeczytać i szybko zapomnieć coby nie popaść w depresję.
Recenzja krótka, bo na temat tej książki nawet pisać nie bardzo mam ochotę.

1 komentarz:

  1. To ja mam skrajnie różną opinię, ale należę do "wyznawców" Tokarczuk i jeszcze nie było powieści, która by mi się nie podobała. A tutaj właśnie najbardziej temat mnie zaskoczył i przyciągnął - co czytelnik, to opinia :)

    OdpowiedzUsuń