I znów wpadłam po uszy. Na blogu Lirael przeczytałam recenzję książki pt: "Książki i ludzie". Spodobało mi się niezmiernie więc zaczęłam poszukiwania. Okazało się że jest w naszej bibliotece. (wprawdzie w innej filii niż moja, ale co tam, Zuzka ma cztery koła to mnie zawiezie) Jako że moje konto wypełnione po brzegi bo na 7 możliwych do wypożyczenia książek wypożyczyłam - jakżeby inaczej - siedem, więc postanowiłam pożyczyć tę pozycję na konto taty, tym bardziej, że właśnie do tej filii mój Tatko należy. Wzięłam więc od niego kartę biblioteczną i pojechałam po jedną - podkreślam, jedną - książkę. Pech chciał, że zaraz przy biurku Pani bibliotekarki stoi półka z nowościami. Efekt wizyty prezentuję na zdjęciu.
Skąd ja to znam. Ostatnio oddałam książki do biblioteki poprzez pośrednika, żeby nie narażać się na wzięcie tyle samo albo i więcej. Teraz zastanawiam się nad zajrzeniem do niej, żeby popatrzeć co nowego jest, ale boje się, że się na tym nie skończy. I tak przyszło mi się bać zaglądać do biblioteki. I nic nie pomoże obietnica przed wyjściem, że tylko jedną, jedyną wypożyczę.:)
OdpowiedzUsuńBędziesz zakochana w książce "Książki i ludzie" , warta była podróży po JEDNĄ książkę :)
OdpowiedzUsuń