sobota, 26 czerwca 2010

Najpiękniejsze opowiadania dla dziewczynek


Moja Starsza - jak już pisałam wielokrotnie - przed zaśnięciem musi otrzymać dzienną dawkę literatury. Taki ma imperatyw i już. Cieszy mnie to niezmiernie, ale również doprowadza do szału. Dlaczego? Ponieważ czuję się odpowiedzialna za to co ładuję do tej małej łepetynki. Co wieczór napełniam główkę opowieściami, które zostają tam i - mam nadzieję - są przyczyną zachodzących procesów myślowych i wielu późniejszych pytań. Dlatego dobierając literaturę dla Starszej najchętniej wracam do książek z mojego dzieciństwa (które znam jak własną kieszeń) a jeśli pozycji nie znam - w pierwszej kolejności czytam ją sama.
Tak dochodzimy do sedna sprawy. "Napiękniejsze opowiadania dla dziewczynek" wzbudziły we mnie bardzo mieszane uczucia. Jest to zbiór pięciu klasycznych powieści ("Przygoda przyjeżdża pociągiem", "Tajemniczy ogród", "Czarny Diament", "Małe Kobietki" i "Dorotka w krainie Oz") Problem jest tylko taki, że nie są to książki w całości, a jedynie ich skróty i to pisane nie najlepszą polszczyzną. Czytając je przypomniały mi się zbiory pt. "Książki Wybrane" wydawane przez "Readers Digest, które też są skrótami powieści (często bardzo dobrych). W swoich rękach miałam taki zbiór i po jego przeczytaniu omijałam to wydawnictwo szerokim łukiem.
W mojej głowie zawrzało. Z jednej strony bardzo chciałam, aby Starsza dowiedziała się, że na świecie oprócz "dziecięcej literatury cukierkowej" jest również taka, która mówi o wydarzeniach smutnych. Z drugiej strony, jeśli już zapoznawać Starszą z klasyką, to może wziąć do ręki po prostu "Tajemniczy ogród" i czytać całość a nie jakiś tam skrót...
Przemogłam się i przeczytałam Starszej pierwsze opowiadanie "Przygoda przyjeżdża pociągiem". Przed przystąpieniem do czytania wytłumaczyłam jej, że te opowiadania to takie streszczenie dużych książek i jak będzie się Jej podobało, to przeczytamy całość. Starsza zakochała się bez pamięci. Przewertowałyśmy tomik, w jedną stronę, w drugą, od środka do końca i od końca do początku. :-))) Okazało się, że moje obawy były zupełnie bezzasadne. Co więcej - chyba spróbujemy przeczytać "Przygoda przyjeżdża pociągiem" Edith Nesbit. A jak się spodoba to może "Pięcioro dzieci i coś"?

3 komentarze:

  1. Fantastycznie, że córce się spodobało. Myślę, że takie opowiadania są dobrym wstępem do dużych dzieł tzw. małe kroczki. To co my uważamy, za dobre opowieści dla dzieci niekoniecznie muszą im się podobać. W końcu dziecko to jednostka o często odrębnych gustach ( i bardzo dobrze,że tak jest).Dlatego czasem lepiej poznać skróty i "zmarnować" mniej czasu, by móc zająć się przyjemniejszymi lekturami.
    Przy odpowiednim wytłumaczeniu dziecku skróty lektur nie zrobią nic złego, mogą nawet pomóc.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na moment,kiedy moja maluda będzie więcej słuchać niż oglądać. Póki co uwielbia jak się jej czyta,ale musi widzieć obrazki i tekst nie moze być zbyt długi :)
    Myślę jednak,że czytanie na dobranoc takich skróconych bajek nie jest złym pomysłem,szczególnie gdy wytłumaczyłas jej ,że są to tylko skróty. Rośnie kolejny mol ksiązkowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie przeraża okładka.

    Czasem mam wrażenie, że wydawcy nie przejmują się ani treścią, ani stroną graficzną książek dla dzieci bo wiedzą, że to i tak "się sprzeda". Zresztą, mają rację. Dzisiaj dostałam nowości książkowe do biblioteki i aż zgrzytnęłam zębami, również ze względu na treść. Na szczęście kilka razy się zachwyciłam. Równowaga zachowana. ;)

    OdpowiedzUsuń