poniedziałek, 23 września 2013

Wojna uczuć

Wojna uczuć to książka, co do której mam mieszane uczucia. Nie wiem, czy mi się podobało czy nie, nie wiem, czy warto, czy nie... w sumie warto, ale czy na pewno?
Do sięgnięcia po książkę zachęciło mnie nazwisko autora Wiliama Nicholsona, który za scenariusz do "Gladiatora" i "Cienistej doliny" został nominowany do Oskara. Nagroda jest dość prestiżowa, była więc dla mnie zapewnieniem, że na gniota nie trafiłam. Tymczasem zachwytu też nie było.
Wbrew temu co kojarzy się z okładką, powieść ta nie jest zwykłym romansidłem. Owszem uczuć jest dużo - miłości przyjaźni, nienawiści, ale nie to jest sensem powieści. Głównym filarem jest niestety wojna, a dokładniej rzecz ujmując desant na Dieppe. Operacja wojskowa zakończyła się wielką klęską wojsk brytyjsko - kanadyjskich. Wśród pokonanych znajdujemy dwóch naszych bohaterów - Edda i Lary'ego. Przeżycia wojny ranią obu bardzo - jednak każdego w inny sposób. Larry pomimo wyrzutów sumienia walczy z przeszłością, próbuje wieść normalne życie. Edd pogrąża się w mroku, nie może uporać się ze wspomnieniami. Niestety pogrąża również swoja żonę Kate, która próbuje mu pomóc, jednak nie bardzo jej się to udaje. Jest z tego powodu bardzo nieszczęśliwa. Nie rozumie swojego męża i jest coraz bardziej rozżalona. A Larry? Larry próbuje ułożyć sobie życie, a raczej próbuje zapomnieć o Kate, która jest dla niego niedoścignionym marzeniem... Zawikłane to wszystko...
Powieść mnie zmęczyła. Autor (moim zdaniem) rozmyślnie przedłuża pewne sceny i dialogi chcąc w ten sposób wzmocnić napięcie. Niestety mnie to jedynie nudziło i wzbudzało we mnie chęć przeskoczenia wzrokiem kilka akapitów. Poza tym drażniło mnie ciągłe użalanie się nad sobą Edda, brak zdecydowania Larry'ego, a przede wszystkim bierność Kate w przyjmowaniu tego, co los przyniesie. Całe moje "Ja" buntowało się przeciwko takiemu podejściu do życia. Autor przerysował główne postacie co doprowadziło do tego, że nie są oni odbierani jako prawdziwi ludzie. Są sztuczni i nieprawdziwi, a przecież nie o to chodziło. Chodziło o pokazanie prawdziwych uczuć, a wyszło mdło i sentymentalnie. 

1 komentarz:

  1. Przeczytałabym <3 Bardzo fajnie piszesz recenzje - potrafisz zachęcić do przeczytania :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń