czwartek, 3 lipca 2014

Długie lato w Magnolii



Bieszczady jak co roku
Witają raz deszczem raz słońcem
Wracam tu z łezką w oku
Jak zwykle przed lata końcem....

Bieszczady to kraina moich marzeń i snów, to miejsce, w którym spotkały mnie najpiękniejsze chwile, kraina wiecznej radości i śmiechu. To również region Polski, który moim dzieciom kojarzy się ze stwierdzeniem: "Jeszcze jeden taki wyskok moja/mój droga/drogi i Wasza Matka pojedzie w Bieszczady owce paść w poszukiwaniu świętego spokoju".
"Długie lato w Magnolii" (choćby byłoby największym gniotem) i tak bym przeczytała z racji okładki. Nie wiem, czy zdjęcie rzeczywiście zostało zrobione w Bieszczadach, ale tamtejszy klimat oddaje wyjątkowo trafnie. Na szczęście nie musiałam się zmuszać do lektury, ponieważ treść książki okładce wcale nie ustępuje ;-)
Gdzieś u stóp gór leży uroczy pensjonat o nazwie Magnolia. Jego mieszkańcy i przyjaciele są na wskroś wyjątkowi. Każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju. Prowadząca pensjonat i grająca pierwsze skrzypce Czesia oraz ekscentryczna i malująca obrazy Doris mieszkają w pensjonacie na stałe. Wiernymi przyjaciółkami Magnolii są kelnerka Małgosia i walcząca z chorobą Marlena. Obok kobitek - jakżeby inaczej - krążą mężczyźni, ale ich postacie są raczej drugorzędne. Jest też dziewczynka Tusia - która jest moją ulubienicą. Pewnego dnia do Magnolii przyjeżdża autor kryminałów Maurycy Murawski. Opowiada, że chciałby odnaleźć miejsce, które kilka lat temu sfotografował i umieścił na okładce jednej ze swoich powieści. Wyjątkowo cichy i ponury mężczyzna wtapia się w tło i zostaje obserwatorem wydarzeń.
Niedaleko pensjonatu znajduje się wzgórze o mrocznej nazwie Wzgórze Wilków, u podnóża którego stoi chata kryjąca mroczną tajemnicę. Kilkanaście lat temu w obejściu domu zginęła młoda kobieta, a jej córeczka Natusia po prostu zniknęła. Ta tragiczna historia stała się obsesją pewnego emerytowanego policjanta, którego sensem życia stało się przesiadywanie przed miejscowym sklepem (ciekawe, czy równie klimatycznym jak te, które znam w Bieszczadach) i pokazywanie zdjęcia Natusi przypadkowym przechodniom w nadziei, że ktoś ją rozpozna. Pewnego dnia zupełnie przypadkowy zbieg okoliczności doprowadza do rozmowy kilku osób, której efektem jest zupełnie inne spojrzenie na tragedię sprzed lat...
"Długie lato w Magnolii" urzekło mnie klimatem, tajemniczością i swoją nieprzewidywalnością. Autorka umiejętnie splata losy bohaterów, płynnie przechodzi od jednego zdarzenia do drugiego nie przestając czytelnika zadziwiać. Treść książki jest zupełnie nieprzewidywalna, czytelnik zupełnie nie spodziewa się tego, co na niego czeka na kolejnej stronie. Jeżeli dodamy do tego wyjątkową aurę, jaka towarzyszy snutej opowieści - otrzymamy wyjątkową historię, od ktorej nie mogłam sie oderwać. Książkę pochłonęłam w kilka wieczorów upajając się pięknymi opisami i znajomymi nazwami bieszczadzkich miejsc i wiosek, opisami połonin... ehhh...

Połoniny wzywają mnie
na swe rude grzbiety,
Mam czas, tu wędrować chcę,
Tylko lato kończy się niestety...



5 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo chciałabym przeczytać. Uwielbiam książki tej Autorki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście Bieszczady to dobre miejsce do osadzenia w nim ciekawych historii :) I przyznaję, okładka robi wrażenie :) Ale o tej autorce jeszcze nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka zdecydowanie czarująca :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam poprzednią książkę autorki, równo rok temu i... nie wiem. Pamiętam, że była dobra, ale jakoś nie czuję potrzeby sięgnięcia po kolejna

    OdpowiedzUsuń