Młodszy jest muzykiem. Dumnie to brzmi, ale ja też jestem z tego dumna i umniejszać nie mam zamiaru. W listopadzie mijają 4 lata, od kiedy gra na skrzypcach i na swoim koncie ma już kilka sukcesów. Dlaczego to piszę? Otóż powszechnie wiadomym jest, że muzyka z matematyką idą w parze, a mój synek jest tego najlepszym przykładem. Bawi się matematyką z wielką przyjemnością, rozwiązuje przykłady, zadania i zagadki, a każda nowa matematyczna zabawka sprawia mu wielką radość. Dlatego też dość często w ostatnim czasie gości u nas na stole domino, które jest prostą grą, znaną prawie wszystkim. Wersja z obrazkami, kropeczkami i innymi udziwnieniami jest obecna prawie w każdym domu. Nas urzekło nie takie zwykłe domino, a właśnie domino matematyczne.
Przygodę zaczęliśmy od wersji, które pomaga dzieciom opanować sztukę dodawania. W opakowaniu znajdziemy pięć kompletów domina, co umożliwia rozgrywanie wielu rund pod rząd bez obaw, że dziecko będzie z pamięci rzucało wyniki. Minusem jest to, że nie można mieszać kompletów, ale z drugiej strony jest to zrozumiałe. Dla wygody użytkownika każdy komplet kostek jest oznaczony innym kolorem co bardzo ułatwia zabawę, a zwłaszcza sprzątanie po rozgrywkach. Jeżeli chcielibyście korzystać z domina w szkole, to zestaw pięciu kompletów umożliwia rozgrywkę dla 25 uczniów, co oznacza, że cała klasa jest zaangażowana w układanie kostek. Rewelacja.
Trudność działań w każdym z zestawów jest naprawdę zróżnicowana. Znajdziemy zarówno "3+8" jak i "57+13". Taka różnorodność nie pozwala młodemu adeptowi matematyki na nudę, a jednocześnie daje poczucie własnej wartości, kiedy dokładanie kostek domina przy łatwiejszych działaniach idzie w tempie ekspresowym. Zabawę urozmaicać można stosując kilka wariantów gry, które w sposób bardzo czytelny zostały opisane w instrukcji. Wydawca uzmysłowił mi, że domino może być traktowane jako łamigłówka dla jednego gracza i nie ukrywam, że Młodszy bardzo polubił samodzielne układanie węża. Mamy też opisane trzy wersje gry dla dwóch graczy, oraz po jednej dla czterech lub pięciu graczy. W życiu nie przypuszczałam, że domino może mieć tyle odmian.
Gra ma jedną wadę, a mianowicie materiał, z których wykonane są kostki do gry. Do wytworzenia poszczególnych elementów zastosowano zwykłą tekturkę, co powoduje, że kostki w rękach ośmiolatka dość szybko kończą żywot. Może z określeniem "zwykła tekturka" trochę przesadziłam, ale plastik to też nie jest. Niewątpliwie materiał, z którego wykonane jest domino ma wpływ na cenę, która jest naprawdę atrakcyjna, ale wolałabym dołożyć kilka złotych i mieć domino z trwalszego materiału. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Po zniszczeniu kilku kartoników Młodszy sam doszedł do wniosku, że można je po prostu dorobić, a właściwie to nawet można zrobić swoje domino. I zaczęła się zabawa z tworzeniem domina i wpisywaniem działań na kartoniki własnoręcznie wycięte.
"Domino matematyczne dla opornych" dotyczące dodawania jest skierowane raczej do młodszych dzieci z pierwszych klas podstawówki. Moje dzieciaki teraz walczą z kafelkami zawierającymi przykłady dotyczące mnożenia i powiem Wam, że już nie jest tak cukierkowo :-))) Dla osób, które chciałyby pobawić się matematyką ze swoimi pociechami grając w domino dodam, że oprócz dodawania i mnożenia możemy również zakupić domina ćwiczące dzielenie i odejmowanie. Polecam serdecznie, zwłaszcza jeżeli chcecie połączyć przyjemne z pożytecznym. Przecież lepiej łączyć działania matematyczne niż słonie i żabki... :-) Zapraszam do zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz