czwartek, 21 września 2017

Biały Szanghaj

Urzekła mnie ta powieść. Jest cudownie długa, wielowątkowa, ze wspaniale wykreowanymi bohaterami i świetną akcją. Są też oczywiście wady - na szczęście niewielkie i ukrywające się za wspaniałością rozbudowanej fabuły. 
Biały Szanghaj to druga część sagi. O pierwszym tomie pt. "Miłość w czasie rewolucji" pisałam wcześniej i nie ukrywam, że "Miłość..." podbiła moje serce. Spodziewałam się taniego romansidła, a dostałam świetną powieść z fascynującym tłem historycznym. Zastanawiałam się, czy II tom dosięgnie poprzeczki tak wysoko postawionej przez pierwszą część. Udało się.  
Nasi bohaterowie uciekają z ogarniętej rewolucją Rosji do Chin. To własnie tutaj Nina i Klim zaczynają swoje życie od nowa. Poznajemy również Adę, która w tej części sagi odegra niebagatelną rolę. Szanghaj wita ich rzeszą uchodźców, którzy szukają jakiejkolwiek pracy pozwalającej na utrzymanie się na powierzchni życia. Nagle nieważne jest pochodzenie i status społeczny, nieważne posiadane dobra, które przecież właściwie przestały istnieć. W Szanghaju tamtych czasów człowiek wart był tyle, ile potrafił. A że nasze arystokratki nie potrafiły zbyt wiele....
Zarówno Nina jak i Klim nie zmieniają się zbytnio. Klim pozostaje "Piotrusiem Panem" który radzi sobie jednak całkiem nieźle w nowej rzeczywistości. Nina początkowo jest trochę zagubiona, ale w pewnym momencie odkrywa w sobie żyłkę do interesów. I tak trochę jak żuraw i czapla,,, raz są razem, raz się rozstają... co z tego wyjdzie ? Warto przeczytać.
Powieść zachwyca pięknem słowa. Autorka snuje losy naszych bohaterów, zachwycając umiejętnością łączenia słów w zdania. Temat wcale nie jest łatwy, tło historyczne skomplikowane, a mimo tego wątki snują się i przeplatają w sposób iście mistrzowski. Tu nie ma miejsca na literackie wpadki i niedomówienia, tu każde zdarzenie ma swoje miejsce, a jego konsekwencje mają długotrwałe brzmienie. Warto przeczytać choćby dlatego, aby pozachwycać się specyfiką tej powieści.
Podczas lektury drażniła mnie jedna rzecz. Trudno mi to oddać w jasny sposób... Często miałam wrażenie, że autorka tak zagmatwała losy bohaterów, że już sama nie wie, jak z tego wybrnąć. Wówczas ratunkiem jest całkowita zmiana otoczenia. Jak w życiu - wsiąść do pociągu byle jakiego... W prawdziwym życiu człowiekowi zdarza się to sporadycznie, natomiast zarówno w pierwszym jak i w drugim tomie sagi, ucieczka od rzeczywistości stanowi rozwiązanie wszystkich problemów. Nie ukrywam, że drażniło mnie to mocno.
Trzeci tom czeka już na swoją kolej :-) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz