Okładka - wybitnie świąteczna. Śnieżek sypie, bagażnik pełen prezentów, na szczycie tej wieży - choinka. Wszystko utrzymane w cudownej, bożonarodzeniowej tonacji. Klimat okładki zachwycił mnie i był głównym powodem sięgnięcia po "Dwanaście życzeń". Tymczasem, po kilkunastu stronach, musiałam mocno skorygować moje oczekiwania co do tej powieści. Owszem, Święta Bożego Narodzenia są tłem dla rozgrywających się wydarzeń, ale nie mają tak naprawdę większego znaczenia. Jest przedświąteczna krzątanina, barszcz, prezenty, ale tak naprawdę te elementy są tylko tłem, a prawdziwym bohaterem jest człowiek i jego emocje.
Pięć kobiet, pięć historii, pięć przemian. Każda z bohaterek ma coś za przysłowiowymi uszami i każda ma nadzieję, że nadchodzące święta Bożego Narodzenia będą momentem przełomowym. Bo przecież w święta ludzie się godzą, przebaczają, uszczęśliwiają... zdarza się również, że Święta to czas rozliczeń, i czas pożegnań.
Rozbiegana i nieszczęśliwa w swej samotności Dagna szuka ucieczki w karierze prezenterki telewizyjnej. Jej siostra Bogusia stara się być głową rodziny, jednak nie przynosi Jej to ani odrobiny szczęścia. Siostry nie rozumieją się i nie potrafią zaakceptować inności. Pola - młoda, przesympatyczna dziewczyna - została porzucona przez narzeczonego kilka dni przed terminem ślubu. Nie potrafi poradzić sobie z samotnością i zastanawia się nad sposobem zakończenia swojego żywota. Nie zdaje sobie sprawy, że jej przyrodnia siostra, Basia, zazdrości jej miłości ich wspólnego ojca. Basia uważa, że przez całe życie była odrzucana i traktowana po macoszemu...
Najcudowniejsza opowieść to historia Róży - nestorki rodu, która za czasów młodości zakochała się bez pamięci w swoim koledze. Miłości nie było dane rozkwitnąć, ale za to Róża nie poddała się. Chwytała życie garściami i z każdej garstki starała się wysupłać coś dobrego. Ta starsza Pani zdobyła moje serce radością życia i umiejętnością optymistycznego patrzenia w przyszłość. Pomimo podeszłego wieku, potrafiła cieszyć się z drobnostek i walczyć o szczęście. Może własnie dlatego szczęście nie ominęło jej bezmyślnie, tylko postanowiło pomóc.
W całej tej gmatwaninie ludzkich uczuć i emocji, Święta są tylko nic nie znaczącym dodatkiem. Pewna granicą wytyczoną przez autorkę. Opisane wydarzenia mogłyby się równie dobrze wydarzyć latem i niewiele by to powieści ujęło uroku. Pewnie, że inny nastrój daje padający śnieg, a inny piękno lata w pełni, ale jak na książkę o tak świątecznej okładce - mało tych świąt, oj mało.
Nie zmienia to faktu że losy pięciu dzielnych kobiet nie były mi obojętne i z ogromną ciekawością oczekiwałam na zakończenie. Każda z tych kobiet wzbudzała we mnie skrajne emocje - od złości na Bogusię o to, że nie umie walczyć o swoje szczęście, po ogromny niepokój o życie nieszczęśliwej Poli. Każda historia kończy się dobrze. Może nie tak, jak czytelnik spodziewałby się po książce ze świąteczną okładką, ale koniec końców - dobrze. Autorki świetnie wykreowały postacie i właściwie o każdej z tych Pań można by było napisać odrębną książkę. Troszkę więcej świątecznej magii, szczypta zimowego szaleństwa i voila!
A Święta? Dobrze że są i zmuszają do refleksji nad swoim życiem. Niestety w książce pt. "Dwanaście życzeń" jest ich zbyt mało i trudno mówić o świątecznej atmosferze. Zamiast tego mamy kawał bardzo dobrej powieści obyczajowej, w której szczęście miesza się z rozczarowaniem, a miłość z nienawiścią.
Polecam nie tylko w Święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz