"Klara. O dziewczynce, która śpiewała po francusku" przyciągnęła moją uwagę okładką. I wcale nie chodzi o akcenty wojenne, które od razu przenoszą czytelnika w czasy II wojny światowej. Moja uwagę zwróciły nutki, a raczej kawałek pięciolinii z rozmieszczonymi na niej nutami. Nie ukrywam, że wszystko, co związane z muzyką klasyczną rodzi ciepło w moim sercu. Jak więc nie przeczytać...
Początkowo traktowałam książkę jak typową beletrystykę. Ot wymyślona opowieść o dziewczynce i jej rodzinie, żyjącej w ciekawych czasach. Wszyscy najbliżsi Klary mieli wspaniały słuch i dryg do muzykowania. Całymi dniami śpiewali wszystko, co im się "nawinęło na ucho" od piosenek ludowych zaczynając a na ariach ze Strasznego Dworu Moniuszki kończąc. Przepięknie opisano czasy przedwojenne, w których pomimo biedy i problemów związanych z dopiero co odradzającą się ojczyzną - rodzina Klary potrafiła odnaleźć szczęście. Przybyli do Polski z Francji - z kraju, w którym na pozór żyło się lepiej i łatwiej. I cóż z tego, skoro ojca Klary zżerała tęsknota? W Polsce początkowo trudno było znaleźć prace i kąt do spania, ale w końcu nadszedł taki dzień, gdy można było powiedzieć, że są szczęśliwi. I wówczas wybuchła wojna.
Dla Klary to była podwójna tragedia. Oczywiście wojna sama w sobie była złem, ale dużo gorsza była nie możność chodzenia do szkoły. Ona pragnęła tylko jednego: kształcić się! Dużo czasu upłynęło zanim mogła spełnić swoje marzenia.
Gdzieś w tym momencie lektury dowiedziałam się, że Klara to postać z życia wzięta. Jej pierwowzorem jest Klara Stankowska (1930–2013), absolwentka Wrocławskiej Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego. Klara żyła w burzliwych czasach. Kiedy wybuchła wojna miała 9 lat. Losy dziewczynki opisane w książce wskazują na wolę walki i hart ducha. Ta dziewczynka w wieku 10 lat pracowała ciężej, niż niejeden młody człowiek w dzisiejszych spokojnych czasach. Przeżyła skrajną biedę, wywózkę do Niemiec do pracy, oddzielenie od rodziców, poniżenie i wstyd. Za każdym razem jednak wstawała w z kolan, a jej pociechę stanowiły piosenka i muzyka. Często też - dzięki piosenkom śpiewanym właśnie po francusku - budziła podziw wśród okupantów. Często ułatwiało to wiele spraw i pomagało po prostu przeżyć kolejny dzień.
Trzecia część książki to lata powojenne. Klara robiła wszystko, aby nadrobić pięć lat straconej edukacji. Autor opisuje to jak ciężko musiała pracować, aby zasłużyć na pochwałę. Klara przechodzi dużą przemianę i teraz Ona walczy z analfabetyzmem, uczy młodych ludzi śpiewu, zakłada chór i odnosi z nim spore sukcesy. Wkłada swoim uczniom do głowy, że wiedza to jedyna rzecz, której nikt im nie zabierze. I to wszystko w czasach tak potępianego komunizmu...
Opowiadania o szkolnych perypetiach Klary i jej koleżanek były trochę przydługie, jednak całość powieści robi bardzo dobre wrażenie. Akcja powieści dzieje się szybko, a sprawne pióro autora nie pozwala na nudę. Aż trudno uwierzyć, że Klara przeżyła tak wiele i zachowała spokój i hart ducha.
Historia Klary zaczarowała mnie i zauroczyła. Trudno używać takich słów do opisania wojennych przeżyć małej dziewczynki, ale - cóż - tak właśnie jest. Ta mała, uparta i mądra dziewczynka może stanowić wzór dla niejednego dzisiejszego nastolatka. Wiem, że czasy się zmieniły i od dzisiejszych dzieci wymaga się czegoś zupełnie innego, niż w tamtych czasach, ale może warto spróbować poznać się bliżej z Klarą i z jej przeżyciami. Choćby po to, żeby nie zapomnieć.
Bardzo Dziękuję
OdpowiedzUsuńautor