poniedziałek, 3 grudnia 2018

Tajemnice Mille

Świetna powieść, która trzyma w napięciu do początku do końca. Lubię takie. Czytelnik wpada jak przysłowiowa śliwka w kompot. Zagadka na każdym kroku, tajemniczość w każdym słowie, a do tego budowa książki jest arcyciekawa!
Marta Witecka - znana czytelnikom z wcześniejszych tomów opowiadających o Jej perypetiach - publikuje reportaż, którego treść elektryzuje czytelników i powoduje, że wszystkie oczy zwracają się ku małemu miasteczku o wdzięcznej nazwie Mille. Mieszkańcy mieścinki - w blasku reflektorów - obnażają swoje najgorsze cechy. Wychodzą złości i niedopowiedzenia sprzed wielu, wielu lat. A tymczasem miasteczkiem zaczynają się interesować producenci filmowi, którzy na podstawie reportażu Marty chcą nakręcić kinowy hit. Każdy jednak zdaje sobie sprawę, że bez gwiazdorskiej obsady film raczeni nie odniesie sukcesu. Dlatego też do Mille przybywa Joanna Walczak - amerykańska aktorka polskiego pochodzenia, która odniosła wielki sukces. Aby lepiej wcielić się w swoją rolę, zaczyna zadawać mieszkańcom pytania i bezpardonowo wyjaśniać rodzące się wątpliwości.... No cóż ciekawość pierwszy stopień do piekła....
Powieść zaskoczyła mnie swoją budową. W pierwszej kolejności, w krótkich, żołnierskich słowach, dowiadujemy się, że w pobliżu Mille zostały znalezione zwłoki. Na mieszkańców pada blady strach. Następnie cofamy się kilka dni i - wraz z upływem kart powieści - zbliżamy się do punktu zero. W kolejnej części (już po znalezieniu zwłok) obserwujemy, jak misternie zbudowany domek z kart przewraca się, odsłaniając wszystkie tajemnice.  
Niestety powieść zawiera mały mankament - nie ma nic idealnego. Nie pasował mi do całości wątek choroby partnera Marty. Mężczyzna jest rozmemłany i do bólu skupiony na sobie - denerwował mnie niesamowicie. Rozumiem, że wątek ten jest ważny dla fabuły, ale trudno mi było czytać o nim z przyjemnością. Na szczęście nie jest to wątek główny i nie musiałam wracać do niego zbyt często.
Powieść ma niesamowitą atmosferę. Gdyby to był film, to na pewno wszystko byłoby zamglone, nieostre i jesienne. Trochę przypomina to atmosferę rodem z horroru, ale dzięki temu lektura jest niesamowicie klimatyczna.
Polecam lekturę "Tajemnice Mille" z kubkiem herbaty w dłoni. W jesienny wieczór pod kocykiem przyniesie Wam na pewno wiele przyjemnych chwil. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz