„Teściowa” to książka z tych, które lubię najbardziej. Te powieści pomalutku odkrywają to, co naprawdę jest w nich najważniejsze. Są niczym puzzle. Na początku obrazek jest zupełnie niewidoczny, ale w miarę postępów prac efekt robi coraz większe wrażenie.
Oto rodzina, jakich wiele: Mama Tata i dwójka dzieci - Ollie i Nettie. Dzieci są dorosłe, więc - jak to w życiu bywa - rodzina powiększa się o kolejnych członków: Lucy, która wychodzi za Olliego i Patricka będącego mężem Nettie. I wszystko wydaje się układać dobrze. Do czasu.
Pierwszym zgrzytem są relacje Lucy z teściową. Diana jest wyjątkowo twardą kobietą, której życie dało popalić i stara się nie okazywać zbyt wiele uczuć. Lucy bardzo stara się zrobić na niej dobre wrażenie, ale jest to piekielnie trudne... Lucy czuje się odrzucona nie bardzo wiedząc, dlaczego. Z czasem jednak relacje pomiędzy kobietami ulegają dramatycznej transformacji. Drugim zgrzytem - nie chcąc wchodzić w szczegóły - są pieniądze, a trzecim macierzyństwo. I tak plecie się ta historia do momentu, kiedy do drzwi Olliego puka policja z informacją, że Diana odebrała sobie życie. Od tej chwili powieść ta przypomina roller coaster. Pędzi na łeb na szyje odkrywając wszystkie tajemnice i niedomowienia, które dzieliły członków rodziny. Okazuje się, że są one na tyle silne i zakorzenione, że wpływają na losy wszystkich członków tej rodziny, a najbardziej na losy Diany. Nagle pytanie o przyczyny samobójstwa Diany zamienia się w pytanie: „Kto zabił?”
Bardzo podobał mi się sposób narracji. Tak naprawdę poznajemy całą historię z dwóch punktów. Pierwszy, to historia opowiedziana przez Lucy, druga przez Dianę. I nie byłoby to nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że każda z nich opowiada swoje życie z dwóch perspektyw: teraz i kiedyś. Te cztery wątki przeplatają się na tyle sprawnie, że czytelnik pomalutku acz konsekwentnie zyskuje pogląd na całość sytuacji.
Pierwsza część książki wydaje się być powieścią obyczajową z niewielkim zacięciem sensacyjnym. Jednak po kilku rozdziałach "Teściowa" staje się rasowym, klasycznym kryminałem z odwiecznym pytaniem: "Kto zabił?"
Świetna powieść, w którą wsiąkłam na dwa wieczory i która przyniosła mi wiele przyjemności z lektury.
Czytając o tej książce swego czasu w zapowiedziach, myślałam, że raczej mnie nie zaciekawi, ale powoli zmieniam zdanie. :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili poczytam :)
OdpowiedzUsuń