wtorek, 8 czerwca 2010

Jak można !!!


Przeczytałam książkę. Zaczęłam, przeszłam kartka po kartce przez jej treść, dotarłam do końca i zamknęłam okładkę. Problem tylko taki, że w mojej głowie książka ta pozostawiła krzyk - jak tak można dręczyć własne dziecko! Jakoś nie mogę iść dalej, ciągle treść tej książki gdzieś mi kołacze i to bardziej w sercu niż w głowie.
Z zasady każda matka kocha swoje dziecko. Tylko co zrobić, kiedy jest chora psychicznie i zamiast dbać o nie robi mu nieodwracalną krzywdę? Matka głównej bohaterki (a jednocześnie autorki tej książki) cierpiała na zastępczy zespół Münchhausena. Całe swoje życie skupiała na wynajdywaniu u swoich dzieci chorób i wmawianiu wszystkim dookoła, że potrzebują pomocy. Żądała nawet operacji serca u dziecka, które tak naprawdę było tylko i wyłącznie niedożywione. Dlaczego niedożywione? Bo zdaniem matki oprócz choroby serca (i wielu innych schorzeń) cierpiało również na alergię pokarmową i nie jadło nic oprócz batoników i napojów wysokoenergetycznych. Matka Julie ciągle prowadza ją do lekarzy co i rusz zmieniając ich gdy tylko zaczynają się jej sprzeciwiać. Swoimi opowieściami o stanie zdrowia córki wzbudza zainteresowanie, troskę i współczucie u innych. Każdy podziwia jak dobrze radzi sobie ona w tak trudnej sytuacji. W domu Julie łyka ogromne ilości leków, pracuje ponad swoje siły, a do tego żyje w ciągłym stresie szantażowana emocjonalnie przez matkę która grozi samobójstwem. Matka jest szczęśliwa tylko wtedy, kiedy udaje jej się zmusić lekarzy do przeprowadzenia kolejnych badań, choćby były najbardziej bolesne Ogromne wrażenie zrobiły na mnie dwie sceny: pierwsza w której ojciec każe połknąć |Julie zużytą chusteczkę do nosa, a kiedy ta się broni, kopie ją po brzuchu tak długo aż dziewczynka rzeczywiście zjada chusteczkę. Druga scena opowiada o tym jak matka każe Julie ukarać swoje przyrodnie rodzeństwo, co dziecko czyni z ogromnym okrucieństwem. Cała ta książka przepełniona jest skrajnymi emocjami - od miłości w tym samym akapicie przechodzi do nienawiści i przemocy.
I jeszcze jedno - straszne było to że Julie w szpitalu czuła się lepiej niż w domu... bo miała w końcu co jeść.
Smutna, ale jednocześnie godna polecenia.

2 komentarze:

  1. Wstrząsająca książka, racja. Mnie też najbardziej zapadła w pamięć właśnie ta scena z chusteczką. Swoją drogą nie wiem dlaczego właśnie ona biorąc pod uwagę całą treść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko czytałam o tej książce, a już byłam wstrząśnięta. Od dawna na mojej liście...

    OdpowiedzUsuń