Skończyłam czytać książkę, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Rzadko kiedy po odłożeniu książki czuję niedosyt. Najczęściej moje "ja" przyjmuje do wiadomości fakt, że historia się skończyła i czas sięgnąć po nową. A tu nie! W przypadku książki "O chłopcu który ujarzmiła wiatr" czułam niedosyt i chęć poznania dalszych losów tytułowego chłopca.
Książka zgodnie z opisem wydawcy zapowiada się na historię młodzieńca - pomysłowego i żądnego wiedzy. Dzięki własnemu sprytowi i inteligencji z przysłowiowego "niczego" buduje wiatrak. Rzeczywiście historia chłopca jest, tyle że zajmuje 1/3 książki. Druga historia, której się nie spodziewałam, a która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, to opowieść o ludzkim dramacie, jakim jest głód. W 2002 roku w Malawi susza zniszczyła zbiory. Doprowadziło to do śmierci milionów osób. Książka nie traktuje tematu ogólnie a przedstawia walkę o życie tej jednej konkretnej rodziny. Nie brakuje w niej opisów, które chwytają za serce. "Kobiety z wychudzonymi szarymi twarzami siedziały osobno błagając Boga o zmiłowanie. Ale robiły to po cichu nie płakały. Wszędzie zresztą ludzie cierpieli w milczeniu bo nikt nie miał siły na płacz.Dzieci z wzdętymi brzuszkami i dziwnie wyrudziałymi włoskami gromadziły się pod wystawami sklepowymi ..." Rodzina głównego bohatera również cierpiała ograniczając ilość posiłków początkowo do jednego a następnie do kilku kęsów dziennie. Kiedy zdamy sobie sprawę, że ludzie tak cierpieli w czasach internetu i hipermarketów ... włos się jeży na głowie.


Książka ma jeden minus, który nie tylko ja zauważyłam. Historia głównego bohatera po prostu urywa się. Jednak w dobie internetu łatwo poznać dalsze losy Wiliama. Chłopiec, który nie mógł się uczyć bo rodziców nie bylo stać na czesne, obecnie jest studentem African Leadership Academy w Johannesburgu, został zaproszony na konferencję TED podczas której z wielką prostotą i skromnością opowiedział o swojej budowli. Popatrzcie tylko cóz to za cudowny człowiek.
Na zakończenie dodam, że kiedy moja Starsza w ostatnich dniach marudziła przy jedzeniu po raz pierwszy w życiu miałam ochotę powiedzieć: Ty marudzisz podczas kiedy inne dzieci głodują! I po tej książce nie byłyby to puste słowa, oj nie...
Chętnych zapraszam do odwiedzenia bloga na stronie http://williamkamkwamba.typepad.com/ na którym Wiliam zachęca do współpracy przy odnowieniu szkoły podstawowej w swojej rodzinnej woisce. Czy jest taka potrzeba? Zobaczcie sami.
Czytam już drugą pozytywną opinię o tej książce. Przytaszczyłam ją z biblioteki jakiś czas temu i na pewno nie odtaszczę póki nie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozycja, na którą mam chrapkę ;)
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę...intrygująca książka..
OdpowiedzUsuńCiekawie o niej napisałaś, wrzucam do schowka.
OdpowiedzUsuńA ja już od dawna mam ją na liście książek do przeczytania, tylko kiedy? Na razie z czasem (jakimkolwiek) to u mnie bardzo krucho, oj bardzo krucho. Pozdrawiam świątecznie:-)
OdpowiedzUsuńSmakowity kąsek, już się jej przyglądam od jakiegoś czasu a Twoja recenzja wzmaga apetyt :)
OdpowiedzUsuń