Książki dla dzieci najczęściej mają szczęśliwe zakończenie. Zgubiony piesek znajduje swoją Panią, nieszczęśliwa dziewczynka w końcu dostaje wymarzonego psa, a bidulka po wielu upokorzeniach wychodzi za mąż za bogatego księcia. Książki z zakończeniem niewesołym nie są na topie. Powiem więcej - książka Astrid Lindgren "Bracia Lwie Serce" do dziś kojarzy mi się ze śmiercią. Nie spotkałam się z książką dla Maluchów, której główny bohater w ostatnich wersach nie jest szczęśliwy.
Do wczoraj.
Flipek to opowiadanie o króliczku, który mieszkał w wielkim lesie. "Poza imieniem miał jeszcze czerwony szaliczek, zajączka Przytulaczka, oraz mamę i tatę, z którymi nie rozstawał się ani na chwilę". Problem pojawił się w chwili gdy zerwał się wiatr, który rzucił Flipka daleko od rodziców. Od tej pory Flipek nieustannie szuka mamy. W takcie poszukiwań wpada w tarapaty zjadając z pola cudzą marchewkę. Na szczęście Pani Krowa w lot pojęła, że Flipek jest nieszczęśliwy. Zaprosiła go do siebie do domu, ugościła po królewsku, ale Flipek musiał iść dalej... Odwiedził też dziadka Borsuka, który bardzo ucieszył się z nowego wnuka. Niestety tęsknota za rodzicami pognała zajączka dalej... Biedny Flipek...
Książka jest po prostu śliczna. Ilustracje Marco Campanella są wyjątkowo ciepłe i niesamowicie przyjazne Maluchom. Zresztą każdy kto zna "Tupcia Chrupcia" pozna charakterystyczną kreskę tego ilustratora. Do tego dochodzi poduszkowa" okładka i serce Starszej zdobyte.
Jeżeli macie ochotę porozmawiać ze swoimi dziećmi o tym, że nie zawsze świeci słońce i nie wszyscy są szczęśliwi, to nie patrzcie na to, że adresatami "Flipka" są młodsze dzieci. Losy Króliczka budzą takie emocje, że dyskusja zrodzi się nawet wśród uczniów młodszych klas.
Polecam gorąco!
Ale piękne ilustracje. Koniecznie muszę sprawić taką książeczkę Patryczkowi:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńTo prawda, ilustracje zachęcają i to bardzo. Oj , tyle książeczek wkoło i znów muszę kolejną dopisać do listy ,, chce mieć''.
OdpowiedzUsuńNo pieknie to wygląda i pewnie kupię rzeczoną pozycję Lusi. Obawiam się tylko, iż koniec końców sama się nad bidulem króliczkiem rozkleję. Od kiedy mam dziecko, jakoś łzawo reaguje na podobne opowiastki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByka za rogi? Nie wszystkie dzieci szczęśliwe?
OdpowiedzUsuńAno trzeba się będzie chyba z tym zmierzyć ...
Dzięki za recenzję.
Pozdrawiam.