Kiedyś oglądałam z moimi dziećmi bajkę, w której z książki trzymanej przez głównego bohatera wylewają się nutki. To jedna z moich ulubionych bajek z Kaczorem Donaldem. "Hiszpański smyczek" jest książką z wodospadem nutek. Co więcej, nutki te układają się w prześliczny koncert. Najpierw solowa wiolonczela, potem duet z fortepianem, a w finale porywający tercet składający się z wiolonczeli, fortepianu i skrzypiec.
Pod koniec XIX wieku na świat przychodzi Feliu. Dorasta w ubogim hiszpańskim miasteczku, gdzie mieszkańcy ledwo wiążą koniec z końcem. Wychowuje go tylko matka, gdyż ojciec zginął na wojnie. Jednak to własnie ojciec swoimi podarunkami wycisnął piętno na całym życiu chłopca. Kiedy do rodziny Feliu docierają przedmioty pozostałe po śmierci ojca, matka postanawia rozdysponować pamiątki wśród dzieci. Feliu wybrał smyczek do wiolonczeli - przedmiot, który stanie się nieodłącznym towarzyszem życia.
Od tej chwili czytelnika porywa fala. Towarzyszymy Feliu w nauce gry na instrumencie, w pierwszych występach (ulicznych), w chwilach radości i rozpaczy. Historia początkowo spokojna i przewidywalna, po kilku rozdziałach porywa nas w wir wydarzeń. Co więcej - powieść początkowo jest osadzona w realiach dziewiętnastowiecznej Hiszpanii jednak wydarzenia historyczne są gdzieś w tle. Jednak z biegiem powieści liczba historycznych postaci i wydarzeń jest coraz bardziej liczna. Feliu uczy się gry na dworze królewskim przedwojennej Hiszpanii, poznaje generała Franco, a Mussolini i Hitler mają ogromny wpływ na jego życie. Każdy epizod z życia głównego bohatera i jego przyjaciół wiąże się z rozterkami na temat dobra i zła. Czy można poświęcać się sztuce, kiedy wkoło panuje haos, zamęt i śmierć? Na ile muzyka pomaga ludziom przetrwać zły czas? Czy artysta powinien grać bez względu na to dla kogo i w jakich okolicznościach? Rozterki głównych bohaterów są niesamowicie wyraźne dzięki odmienności ich charakterów. Feliu obowiązkowy, z wyraźnie zaznaczonymi poglądami, Justo dla którego najważniejsze jest to, aby zjeść i dobrze się zabawić i Aviva - skrzypaczka, której żydowskie pochodzenie wiecznie budziło rozterki i polemiki.
Z powyższego opisu można by wywnioskować, że w książce dominuje historia i polityka. Nic bardziej mylnego. To piękna powieść, w której autorka snuje główne wątki, przeplata je ze sobą, tu zerwie, tam kilka połączy, aby na zakończenie z wielką pompą zachwycić czytelnika. Bo koniec jest... niesamowity. Porażający i zachwycający.
I ta wszechobecna muzyka...
Muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńJa również...zaraz chyba pójdę do księgarni...:-)
OdpowiedzUsuńczekam az ta książka wpadnie w moje ręce...może sie doczekam...bo kusi i korci by ja pochłonąć :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją czytam.
OdpowiedzUsuń