Zagadki to coś (jakby powiedział przyjaciel Kubusia Puchatka), co Tygrysy lubią najbardziej. Moje dzieci też. W każdej postaci. Czy słowne, czy na komputerze, czy spacerowe (na zasadzie: widzę coś zielonego w ciapki. Zgadnij co to jest?) Ale książka pt. "Literozagadki" pobiła moje wszelkie oczekiwania. Co ciekawe - zdobyła serce nie tylko Starszej ale i Młodszego. Starsza jak to Starsza - na wstępie przewertowała, potem zmusiła Mamę do przeczytania wyrywkowych zagadek w zależności od obrazka, następnie nie odpuściła, póki nie "przejechała" książki kartka po kartce odgadując wszystkie zagadki po kolei. O czym jest książka? Wiadomo - o literkach i zagadkach :-). Zagadki umieszczone na poszczególnych kartkach są literacko dopracowane i przemyślane. Nie ma tu rymów na siłę i byle jakich wyrażeń. Odpowiedzi na poszczególne zagadki zaczynają się od literki - bohaterki. Oczywiście pomagają obrazki i rysunki literek. Podkreślam, że niektóre zagadki wcale nie są łatwe. Pierwszy raz zagadki zadawałam Starszej na spacerze i niejeden raz wyciągała szyję, żeby podpatrzeć, co to za literka skacze po stronie, żeby ułatwić sobie odpowiedź.
Książka jest w twardej oprawie i bajecznie kolorowa. Oglądałyśmy ją kilka razy z wielką przyjemnością i właściwie za każdym razem Starsza odkrywała coś nowego. Ostatnio odkryła, że na każdej stronie przy różnych rysunkach są umieszczone pojedyncze słówka - a to z imieniem narysowanej postaci, a to z nazwą przedmiotu. Frajdę Starszej sprawiało samodzielne czytanie poszczególnych wyrazów. Dumna była niesamowicie.
A Młodszy? Młodszy po wakacyjnej wizycie we wrocławskim Zoo odkrył w książce lwa i zebrę. Od tego odkrycia wertuje książkę we wszystkie strony (najczęściej jak na prawdziwego mężczyznę przystało - na nocniku).
Książka jest perełką o które w dzisiejszych czasach kiczu i bylejakości na prawdę trudno. Mój szacunek dla twórców.
Za książeczkę dziękuję Wydawnictwu Wilga.
Na zakończenie anegdotka. W książeczce jest zagadka dotycząca zebry, w której autor pyta, czy zebra jest biała w czarne paski, czy też czarna w białe. Moja Starsza z pełnym przekonaniem stwierdziła, że przecież to oczywiste. Zdziwiłam się i zapytałam skąd ta pewność. "Nie widzisz Mamusiu? Przecież to widać, że czarne są na białym. Białe są takie wklęśnięte, a czarne na wierzchu..." Przysięgam, że gdyby w Szczecinie było Zoo pobiegłabym szukać tych wklęśniętych...
Zo też uwielbia zagadki więc chętnie taką książeczkę nabędziemy
OdpowiedzUsuńCzytam już drugą recenzję dotyczącą tej książki i znowu bardzo pozytywny odbiór. Bardzo jestem ciekawa tej pozycji. Jak nic muszę ją kupić :)
OdpowiedzUsuń