poniedziałek, 27 sierpnia 2012

O jeżu kolczasty, jak mnie boli ...

Niedzielna wycieczka rodzinna. Niby nic, a jednak. Mieszkamy na dachu Szczecina; w dzielnicy z której zawsze, powtarzam: zawsze zjeżdża się z górki. Oznacza to, że powrót jest zawsze pod górę. Nie ma buntu kiedy podróż odbywa się pojazdem czterokołowym, kiedy jednak w grę wchodzi pojazd dwukołowy i to jeszcze z napędem nożnym...


Tak właśnie. W niedzielny poranek zjechaliśmy sobie z Osowa do Jeziora Głębokiego. Tam większa część rodziny wykąpała się, (pomijając Mamę która zapomniała stroju kąpielowego). Może to i dobrze, że nie przygotowałam się do moczenia ciała w wodzie bo jak powszechnie wiadomo taka kąpiel wyciąga siły, a do domu daleko (i oczywiście pod górę). Aby Starszej nie było zbyt łatwo wrócić Tato zafundował oprócz zwykłej kąpieli podrzucanki, łapanki i nurkowania. Starsza wyczołgała się z wody jak pies Pluto po czym ... wsiadła na rower. 

Dzielna była i dojechała. Najlepiej podróż zniósł Młody. Ciekawe dlaczego...


A dziś strasznie mnie boli pewna tylnia część ciała...

3 komentarze:

  1. O jejku,też jestem ze Szczecina.I też mieszkam na górce Na Warszewie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. co tam ból, najważniejsze, że było miło i aktywnie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. oj niemalze czuje Twoj bol... :/

    OdpowiedzUsuń