Aniele Boży Stróżu mój
Ty zawsze przy mnie stój...
Tej modlitwy nauczyła mnie moja babcia. Do dziś pamiętam pokoik z okrągłym stołem, w którym z namaszczeniem powtarzałam te magiczne słowa. Moja córcia też zna tę modlitwę; również nauczyła ją babcia. Słowa zwykłe, a tak ważne w swoim przekazie. Bo któż nie chciałby, aby nad każdym z nas czuwała istota tak wielka, że może nas bronić przed złem. Ja bardzo bym chciała. Więcej - po lekturze książki "Tam gdzie spadają anioły" wierzę, że tak jest.
Mała Ewa jest wyjątkowo samodzielnym i samotnym dzieckiem. Nic dziwnego. Ojciec całymi dniami ślęczy przed komputerem, matka w pracowni nieporadnie tworzy rzeźby. Mała Ewą właściwie przejmuje się tylko babcia. Pewnego dnia Ewa zauważa lecące nad domem anioły. Biegnie do rodziców z tą nowiną, jednak nikt jej nie słucha. Dziewczynka postanawia iść za aniołami. Zauważa, że biały i czarny anioł walczą ze sobą w przestworzach. Niestety biały anioł przegrywa i pozbawiony skrzydeł spada na ziemię. Na nieszczęście Ewy okazuje się, że jest to jej Anioł Stróż. Od tego momentu dziewczynka nieustannie wpada w tarapaty. W miejscowym szpitalu żartują, że właściwie mogłaby u nich zamieszkać. Żarty kończą się w chwili, kiedy okazuje się, że dziewczynka zapadła na bardzo groźną odmianę białaczki. To dzięki babci Ewy rodzina odkrywa, że Ewa straciła swojego Anioła Stróża. Rodzina zaczyna poszukiwania. Pomaga w tym białe, anielskie pióro, które wskazuje Ewie "drogę".
Fabuła ludzka to jedno, natomiast historia anielska to zupełnie coś innego. Poruszyła mnie ona do głębi, wciągnęła i zmusiła do refleksji. Prawie w każdym domu można znaleźć obrazek z Aniołem Stróżem ,który przeprowadza dzieci przez kładkę. W tle czarne chmury zwiastują burzę, ale dzieci z ufnością maszerują wąskim mostkiem wiedząc, że pod opiekuńczymi skrzydłami nic złego im się nie stanie. Po lekturze książki spoglądam na taki obrazek zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że rzeczywiście każdy z nas ma swojego Anioła...
Kiedy czytałam fragmenty związane z poszukiwaniem Anioła Ewy zewsząd rodziły się pytania. Czy rzeczywiście są ludzie, którzy widzieli swojego Anioła? Jak Anioły wyglądają? Na ile nasze życie jest od Nich zależne? O Matko....
Autorka Dorota Terakowska pokazała nam swoje wyobrażenie na temat krainy Aniołów. Ich życie wcale nie jest sielankowe - o nie! Każdy z nich ma swoje miejsce na szczeblu Drabiny i każdy chce wspiąć się po niej jak najwyżej. Im Anioł wyżej zajdzie tym większa odpowiedzialność na nim spoczywa, tym ważniejsze ludzkie istoty otacza swoją opieką. Piękny jest ten świat, a jednocześnie przerażający. Bo jeżeli rzeczywiście w świecie aniołów zdarzają się walki o władzę, to mam nadzieję, że Mój Anioł jest mocny, silny i żaden czarny anioł nie da mu rady... Trzymam za to kciuki. Za Wasze Anioły też.
Ta książka jest rzeczywiście wyjątkowa, magiczna, jest to jedna z moich ulubionych pozycji w ogóle. Doroty Terakowskiej polecam w następnej kolejności: Poczwarkę i W krainie kota. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCałkowicie zgadzam się z Twoją opinią. Książka jest bardzooo dobra. Niestety gdyby nie to, że była moją lekturą, pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła...
OdpowiedzUsuńDla mnie to najpiękniejsza historia o Aniołach, jaką czytałam! przecudna książka!!!
OdpowiedzUsuńSpłakałam się ostatnio przy dwóch powieściach, mam nastrój melancholijny tej jesieni. Ta książka doskonale w taki nastrój się wpisuje
OdpowiedzUsuń