W listopadzie w moje ręce trafiła książka pt. "Wychowawcze czary -mary". Przeczytałam ją dość szybko i zamiast zrecenzować odstawiłam na półkę. Po prostu mi uciekła. Z perspektywy czasu mogę napisać, że dobrze się stało. Teraz postanowiłam do niej wrócić i zachęcić rodziców do przeczytania jej. Metody zaprezentowane w tej książce są naprawdę proste i niewiarygodnie skuteczne. Gdybym napisała o niej w listopadzie byłby to suchy jej opis, a teraz jestem w stanie zaprezentować Wam moje pociechy w szponach metody zwanej "program 1-2-3".
Książka dzieli się na kilka części, które ukazują metody bezbolesnego temperowania naszych dzieci i wstawienia rodzinnego życia we właściwe tory. Pierwsza część pokazuje rodzicom cele, którym mają służyć środki. A cele są trzy: oduczenie złych zachowań, nauczenie dzieci zachowań pożądanych i wzmocnienie więzi ze swoimi dziećmi. Wyobrażacie sobie swoje dziecko, które nagle przestaje jęczeć i bez marudzenia odrabia lekcje. Albo zjada pomidora, na widok którego do niedawna dostawało odruchu wymiotnego. Świetna sprawa. Tylko jak to zrobić? O tym mówią kolejne części książki. Metoda generalnie wydaje się prosta i łatwa, a polega na odliczaniu. Gdy pociecha Ci podpada mówisz "raz", kiedy dalej nie zmienia swojego zachowania przechodzisz do "dwa", a przy "trzy" stosujesz konsekwencje. Wydaje się proste prawda? Otóż nie jest. Metodę tę stosuję od dość dawna i napotykam na przeszkodę w stosowaniu jej - mianowicie emocje. Kiedy dzieciak wyprowadza Cię tak z równowagi, że prawie stoisz obok samej siebie trudno jest spokojnie i bez komentarzy odliczyć do trzech. A tak właśnie powinno się to zrobić. Zapewniam - pracuję nad tym, bo warto. :-) Książka uczy też rodziców odróżniać kilka niepożądanych zachowań pociech i walczyć z nimi przy pomocy odliczania. Kontestacja (czyli kwestionowanie decyzji rodziców) przyjmuje postać nękania, złości, groźby, męczeństwa, podlizywania się i taktyki fizycznej. Strasznie brzmi prawda? Najgorsze jest jednak to, że moja ośmiolatka stosuje przynajmniej pięć z tych metod. Kiedy sobie to uświadomiłam dużo łatwiej mi było walczyć z tymi zachowaniami. Wielkiego sukcesu nie odniosłam, ale sama świadomość, że wiem, co jest grane dużo pomaga. I znowu - odliczanie jest bardzo, bardzo pomocne.
W kolejnej części książki autor pokazuje, że niektóre zachowania same się wyeliminują z naszego życia jeżeli troszeczkę zmienimy naszą codzienność. Zdaniem autora niezmiernie ważna dla dziecka (większość z rodziców o tym wie) jest codzienna rutyna. Tylko wyobraźcie sobie sytuacje, w której w ramach tej rutyny dziecko ma co wieczór wykonać 10 czynności i to najlepiej w określonej kolejności? Uświadomiłam sobie, że u nas w domu jest tak wieczorem. Książka podpowiedziała mi rozwiązanie. Ułożyłam wierszyk, który Starsza wieczorem odmawia niczym modlitwę. Skończyło się codzienne przypominanie i gonienie jej do pewnych działań. Wierszyk? Oto on:
Załóż piżamkę, kapcie do pary,
A na swój nosek włóż okulary,
Wynieś ręczniczek do łazieneczki,
A brudne rzeczy wrzuć do praleczki,
Pogaś światełko w łazience, w pokoju
I usiądź z nami w salonie w spokoju.
Powiem Wam, że działa niesamowicie!
Książka prezentuje jeszcze kilka metod, które są skuteczne w uczeniu dzieci pożądanych zachowań, np. tabelka na lodówce, na której zaznaczmy każde dobre zachowanie, a następnie za "wyrobienie normy" nagradzamy.
W ostatniej części autor pokazuje jak wzmocnić więź ze swoimi dziećmi. Wniosek nasuwa się już po kilku zdaniach: rozmawiać rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać!
"Wychowawcze czary - mary" połknęłam w dwa dni, a potem wracałam do tej książki czerpiąc pomysły na wprowadzenie zmian w naszym życiu. Starsza nie karmi regularnie psa? Tabeleczka na lodówkę. Kilka razy poniosła konsekwencje pustych misek naszego pupila i już nie zapomina.
Książka jest świetnie pomyślana. Jako swoistego rodzaju poradnik nie zaskakuje nas zwrotami akcji i miejscami może czytelnika znudzić. Dzięki rysunkom, krótkim poradom i przemyślanemu układowi tekstu w żadnej części mnie nie znudziła. Powiem więcej - rysunki i szybkie wskazówki zamieszczone co kilka stron pomagają szukać tematów i wskazówek, które akuratnie nas interesują.
Na zakończenie cytat, który zdobył moje serce: "Dwa największe błędy w dyscyplinowaniu małych dzieci popełnianie przez rodziców i opiekunów to 1) za dużo gadania 2) za dużo emocji."
I jeszcze jedno: jeżeli macie dzieciątko z różkami na głowie i setką pomysłów na minutę, które chcielibyście tak troszeczkę (tylko troszeczkę) ujarzmić kupcie minutnik kuchenny! Po co? Zapraszam do lektury...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz