sobota, 17 listopada 2012

Saga o Rubieżach

Literatura fantastyczna zajmuje na moich półkach sporo miejsca. Kilkanaście lat temu z namiętnością zbierałam książki wydawane przez Prószyńskiego z serii "Fantastyka". "Gra Endera", "Alvin Stwórca"... ehh, jest co wspominać. Dlatego też kiedy wpada w moje ręce książka z tego gatunku sygnowana przez Prószyńskiego nie waham się. Wiadomo - książka jest raz lepsza raz gorsza, ale generalnie trzymają poziom. 
Saga o Rubieżach to opasła cegiełka mieszcząca w sobie "najlepsze fantasy napisane w języku hiszpańskim". Okazało się, że to tomiszcze zawiera dwa pierwsze tomy trylogii. Połączenie ich w jeden opasły tom jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie dość, że niewygodnie, to jeszcze słowo trylogia właściwie traci sens. I oczekiwania na kolejne tomy jakby mniej...
Przedstawiona historia jest ciekawa, jednak nie porywa. Kraina Żyznych Ziem zamieszkiwana jest przez wiele ras, które starają się żyć zgodnie i godnie. Wszystkich ich łączy jedno: przepowiednia, zgodnie z którą od strony morza przybędą statki. Nie wiadomo, czy wrogie, czy przyjazne, wiadomo jedynie, że od tego momentu wszystko diametralnie się zmieni.  Dlatego wszystkie stworzenia postanawiają zjednoczyć się w walce ze złem. Tworzą Bractwo Jelenia, którego jedynym zadaniem jest walka z najeźdźcą. Obok szerokiego wątku ukazującego globalną walkę ze złem mamy wiele pomniejszych historii. Jest więc historia chłopca zaklętego w ptaka, mamy też piękną kobietę poszukującą ukochanego, chorą dziewczynkę rozmawiającą ze śmiercią, maga uwięzionego i szukającego pomocy u gołębia... ta ostatnia historia urzekła mnie i oczarowała. Szczerze mówiąc to właśnie te pomniejsze opowieści zdobyły moje serce. Cała saga jest długa i toporna. Wdzięku dodają jej właśnie te krótkie scenki ukazujące magię i cud Żyznych Ziem. 
Mam wrażenie, że powieść przerosła autorkę. Widać wyraźnie, że pomysł miała świetny, wymyślony świat został dopracowany w najmniejszych szczegółach, jedynie polotu zabrakło. Może gdyby sagę dawkować, rozdzielić dwa tomy, byłoby inaczej. A tak po pierwszym tomie miałam przesyt, a już po drugim serdecznie dość. Nie wiem dlaczego. Historia jest dobra, (miejscami przypomina Władcę Pierścieni) a jednak czegoś mi w niej zabrakło. Szczerze mówiąc nawet recenzja tej książki idzie mi topornie, więc nie brnę dalej. 

4 komentarze:

  1. Czytałam już recenzje tej książki, jednak jakoś nie ciągnie mnie do niej. Raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się całkowicie. Dosłownie momentami męczyłam się czytając, co jest dla mnie niewyobrażalnie absurdalne, bo książki zwykle czytam dla przyjemności... :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi drugi tom, jednak całość jest marna, tu się zgodzę. Odniosłam jednak przeciwne wrażenie do Twojego i uważam, że świat powieści nie jest do końca dopracowany. Autorka - moim zdaniem - za dużo w tej książce chciała umieścić, co rzeczywiście ją przerosło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Tobą. Kiedy pisałam swoją recenzję właściwie nie wiedziałam co o tej książce napisać, bo nie wiedziałam dlaczego mnie nie wciągnęła. Świat ciekawy, historia dobrze się zapowiada, a ja odkładam tę książkę i wracam do niej dopiero po tygodniu, bo w ogóle mnie do niej nie ciągnęło.
    No i połączenie dwóch tomów to zdecydowanie chybiony pomysł.

    OdpowiedzUsuń