Bardzo lubię kryminały więc sięgając po "Pokój straceń"
po cichu liczyłam na dobrą rozrywkę. Autor znany, lubiany, ceniony choćby za
"Kolekcjonera kości", ojciec wielu thrillerów psychologicznych -
jednym słowem zawieść się nie mogłam. Cóż, nie tylko nie zawiodłam się, ale z
całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że "Pokój straceń" to
cadillac wśród znanych mi powieści tego gatunku.
Powieść zadziwiła mnie swoją
wielowątkowością, przy jednoczesnych szybkich zwrotach akcji. Przy takim połączeniu
substancji wybuchowych zdarza się często, że autora można przyłapać na
niekonsekwencji. Nic z tych rzeczy. Każde wydarzenie i akcja jest przemyślana i
zaplanowana, nie ma w nich nic przypadkowego.
Robert Moreno znany ze swoich
antyamerykańskich poglądów zostaje zastrzelony w pokoju hotelowym na Bahamach. Wraz
z nim ginie jego ochroniarz oraz dziennikarz. Egzekucja została zlecona przez
amerykański rząd. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się proste. Wiadomo kto
zginął, motywy jasne i proste, wiadomo kto zlecił... należy jedynie wybadać kto
bezpośrednio dokonał egzekucji. Para detektywów Lincoln i Amelia zostają zmuszeni do
współpracy z zimną i małomówną panią Prokurator. Nie są zachwyceni tą
współpracą, co więcej - Amelia ma nieodparte wrażenie, że Prokurator głównie im
przeszkadza. Pomimo tego krok po kroku detektywi odkrywają, że nic nie jest
takie jak się na początku wydawało. Co więcej obraz śledztwa i tego "kto
zabił" zmienia się w tej powieści kilkakrotnie. I to jest właśnie
niesamowite. Książka jest tak skonstruowana, że od początku znamy czarny
charakter. Niby wszystko wiadomo, wszystkie klocki są już na swoim miejscu i
nagle trach! jakiś mało istotny szczegół sprawia, że cała dotychczasowa
dedukcja wali się, a detektywi mozolnie wznoszą nową. Co ważne - nie szukamy
sprawcy, a jedynie (albo aż) motywów. W trakcie czytania obraz tego co zaszło
zmienia się kilkakrotnie. Czytelnik ma zamęt w głowie a jednocześnie poczucie
niesamowitego talentu autora, który z maleńkiego szczegółu potrafi uczynić
powód do całkowitej zmiany teorii dotyczącej tego co się wydarzyło.
Oprócz świetnie skonstruowanej zagadki
mamy również bardzo smakowity wątek kulinarny. Otóż snajper ma dość
niespotykane hobby. Uwielbia swoje noże i z namaszczeniem dba o ich jakość i
stan. Jednego z nich używa do torturowania swoich ofiar, pozostałych do
wyczarowywania kulinarnych arcydzieł. Opisy jego działań w kuchni są bardzo obrazowe
i dają poczucie, że gotowanie jest naprawdę sztuką.
Dużą zaletą jest też konstrukcja książki.
Krótkie rozdziały są bardzo treściwe. Każdy z nich jest jak pigułka. Analiza
dowodów dokonywana przez detektywów, krótki opis zdarzeń, szybki opis kulinarnych
działań - czytelnik ma wrażenie pakowania w jego umysł ogromnej ilości faktów,
które kilka rozdziałów dalej zostają przemielone przez detektywów i układają
się w zupełnie inny obraz. Niesamowicie wciągające.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz