I kolejna lekka książka w moim czytniku... Muszę chyba wziąć się za papier, to może tendencja ulegnie zmianie. :-) Nie, żeby mi to bardzo przeszkadzało, ale podobno co za dużo, to niezdrowo. Dobrze, że "Prawdziwa ja" przypadła mi do gustu i świetnie się bawiłam przy lekturze. Książka ta kryje w sobie moc kobiet. Bohaterki, to niby kobietki z krwi i kości, ale nie daj Boże nadepnąć im na odcisk.
A kobietki są trzy: Ewa, która nie jest zdolna do odczuwania miłości przyjaźni i innych wyższych uczuć. Danka- założycielka apteki, taka business Women, która dowodzi przyjaciółkami. Trzecia to Joanna - porzucona przez męża matka dwójki dzieci, która desperacko poszukuje partnera życiowego. Te opisy są bardzo pobieżne, bo tak naprawdę o każdej z nich można by napisać oddzielną książkę.
Największą sympatią obdarzyłam Ewę a to za sprawą jej podejścia do stosunków damsko - męskich. Jest osobą psychicznie upośledzoną, niezdolną do odczuwania miłości czy też przyjaźni. Jej stosunki z mężczyznami są więc suche i nakierowane tylko i wyłącznie na zaspokojenie cielesnych potrzeb. Wiem - należy jej współczuć, ale autorka tak zgrabnie i z humorem opisała jej przemyślenia i relacje z mężczyznami, że z wielką przyjemnością czytałam o próbach nawiązania bliższego kontaktu z partnerem. A już seks tantryczny i kadzidełka rozłożyły mnie na obie łopatki. Najmniej przypadła mi do gustu Asia, ale tak od połowy książki też nie dała sobie w kaszę dmuchać. Początkowo była szarą myszką, ale szybko zdała sobie sprawę, że nie ukryje prawdy o samej sobie pod farbowanymi włosami i soczewkami zmieniającymi kolor oczu.
Mężczyźni w starciu z naszymi bohaterkami nie mają zbytnio szans. Każda z nich przez pewien czas daje się wodzić za nos, ale kiedy przyjdzie podejmować życiowe decyzje bez namysłu robią to, co dla nich najlepsze. Pomysły mają szalone i często przez ich realizacje jest śmiesznie i tak... głupkowato. Niektóre dialogi przypominały mi dialogi z książek Joanny Chmielewskiej, prowadzone tylko po to, aby rozweselić czytelnika. Te fragmenty bawiły mnie najbardziej i dodawały całej lekturze smaczku. Niektóre fragmenty były naprawdę świetne i sprawiły mi autentyczną radość. Zamach na byłego męża Asi, perypetie z działaczami z osiedla... warto poczytać, aby poprawić sobie humor.
Nie zawsze jednak było różowo. Podczas lektury miałam wrażenie, że autorka nie bardzo miała pomysł, jak zakleić dziury pomiędzy poszczególnymi wybrykami naszych bohaterek. Miejscami było po prostu nudno, choć na szczęście takich miejsc było niewiele.
To powieść, którą w ten świąteczny czas warto przeczytać, aby wprawić siebie w dobry humor. To przecież takie ważne :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz