wtorek, 11 lutego 2020

Dzieci z Lovely Lane

Z niecierpliwością czekałam na tę książkę. Po przeczytaniu pierwszego tomu byłam bardzo urzeczona ciepłem, urokiem i delikatnością tej powieści. To jedna z tych książek, przy których światło z lampy zawsze jest przytulne. To niesamowite uczucie grzać serce przy czytaniu. Piękna fabuła i wspaniałe tłumaczenie, które w pełni oddaje bogactwo naszego języka. Mieszanka - jak dla mnie - mistrzowska. 
Drugi tom wcale nie ustępuje pola pierwszemu, choć przyznam, że na początku miałam mieszane uczucia. Gdzieś bowiem zniknęły nasze główne bohaterki. Zostały w tyle ustępując miejsca innym postaciom. Szybko jednak przekonałam się, że nowe wątki i uczucia tylko dodają smaczku całej historii.
Szpital St. Angelus rozrasta się i rozwija. Przełożona pielęgniarek coraz bardziej tęskni do czasów, kiedy miała zaufaną zastępczynię. Niestety kobieta piastująca te obowiązki nie wróciła po wojnie na swoje stanowisko. Dlatego też szpital rozpisuje konkurs na Z – cę przełożonej pielęgniarek. I tu pojawia się pierwsza nowa postać - panna Ava Van Gilder, która ani trochę nie przypada do gustu naszym przyjaciołom. Zimna i surowa kobieta szybko zyskuje przydomek Krwawa Ava Wampirzyca. Nikt nie przypuszcza, że jej zły charakter to czubek góry lodowej, a jej zamiary wobec szpitala…
Wątek przedstawiający drugą nową postać początkowo mnie trochę mierził. Nijak nie łączył się ze szpitalem, nie było tu żadnych powiązań między postaciami, a poświęconego „czasu powieściowego” pochłaniał dość sporo. Poznajemy Lily i jej rodzinę w trudnych dla nich momentach. No dobrze – pięknie napisana historia, ale żeby tak bez ładu i składu wpleść ją do opowieści o szpitalu… Szybko jednak zrozumiałam swój błąd. Autorka najpierw kazała mi się zaprzyjaźnić i emocjonalnie związać z bohaterami, a jak ich pokochałam, to zostałam zmuszona do poznania ich powiązań ze szpitalem. Niestety. Więcej nie napiszę, ale uwierzcie - niejedna łza potoczyła się po moim policzku.
Nie można pominąć perypetii naszych dawnych znajomych - Dana, Victoria, Beth oraz Pammy świetnie sobie radzą. Co więcej – ich serca po cichutku zaczynają bić nie tylko dla nich, ale też dla innych, męskich serc. Dziewczyny przebojem wchodzą w życie codzienne szpitala. Przeżywają radości i smutki, a każdy nowy pacjent to kolejne wyzwanie.
Liverpool lat 50-tych XX wieku w drugim tomie powieści przestaje być ciepłym i przyjaznym miastem. Nagle oczom czytelnika ukazują się dzielnice dla biedoty, wszechpanujący smog niszczący płuca mieszkańców i ogromna bieda. Z jednej strony widzimy jak biedne warstwy społeczne są wyzyskiwane, a z drugiej ogromną solidarność tych ludzi. Każdy stara się jak może wspomóc tego, który akuratnie znajduje się w biedzie. Ta solidarność bardzo łapie za serducho i pokazuje, że warto trzymać się razem.
Ktoś kiedyś powiedział, że najlepszą rekomendacją, przy kilkutomowych powieściach, jest jedno zdanie recenzenta świadczące o tym, czy sięgnie po kolejny tom. Oświadczam więc - sięgnę po kolejny tom i wszystkie następne. I bardzo będę smutna, kiedy zamknę okładkę ostatniego tomu. A tak na poważnie – polecam gorąco.

2 komentarze:

  1. Cudności. Dzień dobry. Zapraszam do obserwowania mojego bloga https://pracowniasielskachata.blogspot.com/. Dorota

    OdpowiedzUsuń
  2. leży już na półce mam nadzieję, że w tym tygodniu nadgryzę

    OdpowiedzUsuń