Ależ mi się podobało! Rewelacyjna książka, która przeniosła mnie na kilka godzin w inny świat. Tak się złożyło, że czytając "Warcross" miałam dzień wolny, więc bez skrupułów, pod kocem i z kubkiem herbaty, zanurzyłam się w świat wykreowany przez Marie Lu. Ach, co to była za podróż!
Emika Chen jest młodą dziewczyną, trochę pokiereszowaną przez los. Wskutek niefortunnych zbiegów okoliczności została aresztowana przez Policję, a w jej kartotece znalazł się zapis o tym, że jest niebezpieczna. Skutek? Nie może znaleźć dobrze płatnej pracy i - pomimo tego, że jest fenomenalną hakerką - nie może korzystać zawodowo ze swojego talentu. I jak tu żyć, skoro właściwie cały świat jest skomputeryzowany? Nie ma dziedziny, w której Emika może pracować, dlatego zostaje Łowcą Głów. Niestety jest to mało płatne zajęcie, a życie wymaga pieniędzy. A tymczasem świat ogarnęła mania gry o nazwie „Warcross”. Każdy chce grać w tę grę, każdy zdobywa punkty i każdy, dzięki punktom, może polepszyć sobie pozycję społeczną. Na świecie nie ma osoby, która nie korzysta z okularów przenoszących użytkownika w świat Warcrossa. I tu też Emika jest uziemiona, ponieważ - borykając się z problemami finansowymi - nie może grać w legalną wersję gry, a co za tym idzie, nie może oficjalnie pokonywać poszczególnych poziomów. Zdesperowana dziewczyna postanawia iść na całość i podczas mistrzostw w Warcross robi skok na cenny "dodatek" do gry. Niestety niechcący odkrywa swoją twarz.... Następnego dnia zamiast Policji, (na którą Emika z przestrachem czeka) do drzwi puka wysłannik twórcy gry, który zaprasza ją do Japonii i proponuje pracę. Niestety nic nie jest takie jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Świat wykreowany przez Marie Lu zafascynował mnie i porwał. Świetne pomysły i spójna fabuła powodują, że czytelnik wtapia się w ten świat i wraz z Emiką pogrąża się w tajemnicach Warcrossa. Co więcej ja, która nie lubi opisów, z przyjemnością czytałam szczegółowe opisy rozgrywek i z zaciekłością kibicowałam moim faworytom. Świetnie też autorka oddała atmosferę domów, w których mieszkali zawodnicy rozgrywek. To trochę taki Harry Potter dla dorosłych pomieszany z Igrzyskami Śmierci.
Bardzo, bardzo podobała mi się główna bohaterka. Pomijając fakt, że po prostu budziła sympatię, to jeszcze książka napisana jest w taki sposób, że czytelnik bardzo szybko utożsamia się z Emiką. Dziewczyna ma jasne zasady, nie łamie się pod naporem opinii publicznej, potrafi walczyć o swoje. Świetnie również wykreowano postać genialnego twórcy gry, Japończyka Hideo. To znowu postać bardzo tajemnicza, która pod maską obojętności skrywa swoje tajemnice. Oczywiście - jak łatwo się domyśleć - jest również wątek miłosny, ale jest on raczej dodatkiem do głównej fabuły i absolutnie nie popsuł wrażenia, jakie zrobił na mnie wykreowany przez autorkę świat.
Warcross to bardzo dobra powieść. Bawiłam się przy lekturze świetnie, choć gdzieś w głębi duszy książka przerażała mnie. Pokazuje ona bowiem, do czego prowadzi uzależnienie od komputera. Pokazuje świat zdominowany przez technologię i pokazuje jak technologia w rękach jednego człowieka może być niebezpieczna.
Szczerze polecam i zachęcam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz