czwartek, 1 sierpnia 2019

Siedem niedoskonałych reguł Elviry Carr

Książka zupełnie inne niż te, które dotychczas czytałam. Odmienna w treści, sposobie narracji... właściwie we wszystkim. Nie znaczy to, że gorsza. Po prostu inna i trochę trwało, zanim do tej inności przywykłam. Ale jak już przywykłam, to bardzo, bardzo mi się podobało. 
Elvira Carr jest młodą kobietą cierpiącą na zaburzenia psychiczne. Mogę przypuszczać, że jest to łagodniejsza odmiana autyzmu, ale do końca pewna nie jestem. Niewątpliwe nadopiekuńczość matki i izolowanie Elviry od zwykłego życia nie pomaga jej w dostosowaniu się do społeczeństwa. Pewnego dnia matkę powala udar, przez co Elvira zostaje postawiona w bardzo trudnej sytuacji. Nagle musi sama zmierzyć się ze światem. Jest to bardzo trudne dla kogoś, kto do tej pory nie potrafił samodzielnie zrobić zakupów. Na szczęście za płotem mieszka życzliwa sąsiadka, która pomalutku wprowadza ją w tajniki codzienności. Każdy dzień dla Elviry jest walką o samą siebie. Nagle kobieta orientuje się, że światem rządzą pewne reguły, których przestrzeganie ułatwia kontakty z innymi. Opracowuje więc własnych siedem reguł mających jej pomóc przebrnąć przez meandry społecznych powiązań. Niestety - pomimo tego, że reguły wydają się proste i oczywiste - ich zastosowanie w zderzeniu z psychiką ludzką jest zaskakująco trudne. Elvira nie potrafi poradzić sobie wśród ludzi, którzy kłamią, oszukują i posuną się do granicy uczciwości, aby tylko osiągnąć swój cel. Problemem Elviry jest też to, że wszystko bierze dosłownie. Zwrot "pękam ze śmiechu" jest dla niej straszny, ponieważ jeżeli człowiek pęknie to umrze. Takie podejście rodzi wiele problemów i konfliktów, co bardzo dziewczynę frustruje i zniechęca do wtapiania się w społeczeństwo. Niełatwo żyć z takim spojrzeniem na świat; na szczęście Elvira daje radę. 
Trudno było przebrnąć przez początek powieści. Zanim się przyzwyczaiłam do pierwszoosobowej narracji, zanim zrozumiałam, że Elvira jest chora, zdążyłam znielubić główną bohaterkę i poczuć się rozdrażniona i sfrustrowana. Na szczęście szybko pojęłam, że osią powieści jest choroba dziewczyny i od tego momentu poszło jak po maśle. Powieść jest miejscami śmieszna, miejscami rozpaczliwa, a miejscami po prostu smutna. Kiedy Elvirę spotykają przykre zdarzenia czytelnik czuje się bezradny wiedząc, że zdrowego człowieka to nigdy by nie spotkało. Niestety ludzie często wykorzystują ufność Elviry i jej rozumienie świat wprost. 
Kiedy skończyłam czytać musiałam chwilkę odsapnąć i podsumować sobie w głowie całość książki. Doszłam do wniosku, że pomimo smutnego wydźwięku wynikającego ze skomplikowania świata, które dla Elviry było nie do przyjęcia - powieść ma bardzo pozytywne przesłanie. Pokazuje, że przy odrobinie dobroci i poświecenia ze strony bliskich, nawet osoby nie do końca dostosowane społecznie mogą dać radę. 
I tak trzymać! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz