wtorek, 20 sierpnia 2019

Znikający stopień

Bardzo, bardzo dobre czytadło dla młodzieży. Pachnące tajemnicą, wyjątkowo nastrojowe, miejscami mroczne. Książka, gdzie jawa styka się ze snem, a zwykłe życie z niezwykłymi przygodami. Jeżeli dodamy do tego nutkę magii, otrzymamy powieść, którą polecam każdemu młodemu czytelnikowi i która naprawdę zasługuje na miano bestsellera
"Znikający stopień" to kolejny tom przygód Stevie Bell, która, dzięki wyjątkowym umiejętnościom detektywistycznym, trafia do elitarnej Akademii Ellinghama. Szkoła jest wyjątkowa - nastawiona na rozwijanie talentów uczniów, szanująca odmienności i pozwalająca każdemu rozwijać skrzydła. Stevie nadal próbuje rozwiązać zagadkę porwania żony i córki Alberta Ellinghama. Tajemniczy list, który jest jedynym śladem i prawdopodobnie stanowi rozwiązanie zagadki - nadal stanowi tajemnicę. Stevie nie poddaje się jednak i pomimo porażki (którą mieliśmy okazję podziwiać na końcówce pierwszego tomu) ciągle odnajduje i analizuje nowe drobiazgi i informacje związane z zaginięciem dwóch kobiet. A nowych informacji jest mnóstwo! Do tajemnicy sprzed lat dochodzi jeszcze sprawa śmierci kolegi ze szkoły, która na pierwszy rzut oka wydaje się wypadkiem. Stevie ma jednak co do tego poważne wątpliwości zwłaszcza, że najbardziej podejrzana dziewczyna znika bez śladu. Tajemnica goni tajemnicę, a nastrój powieści budzi na skórze czytelnika gęsią skórkę. Super sprawa. 
Przy lekturze książki urzekła mnie świetna kreacja bohaterów. Jak to w elitarnej szkole bywa każdy uczeń jest indywidualistą, każdy ma swoje plusy i minusy, które (w porównaniu do przeciętnego człowieka) należy pomnożyć razy 10. Przykładem niech będzie jeden z uczniów, który do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje porannej medytacji. Problem polega na tym, że medytowanie według niego polega na wydawaniu dzikich wrzasków. Świetna jest też uczennica będąca mistrzynią przedmiotów ścisłych, co pozwala jej wytwarzać nieskończenie skomplikowane roboty i układy. Każdy uczeń mógłby być bohaterem oddzielnej powieści. Szacunek mój wielki należy się autorce za to, że potrafiła połączyć te indywidualności w jednej powieści w taki sposób, że zamiast sobie przeszkadzać - świetnie się uzupełniają. 
Jedna rzecz mnie niezmiernie drażniła, Autorka w początkowej części książki wplatała wydarzenia z pierwszego tomu. Nie budzi to zdziwienia bo przecież nie wszyscy czytelnicy mieli przyjemność czytać pierwszy tom. Wstawki są jednak dokonane tak niezgrabnie, że po prostu przeszkadzają w śledzeniu wydarzeń. Nie wiem czyja to wina, tłumacza czy redaktora - czy może też tak jest w oryginale, ale przeszkadzało mi to bardzo. Na szczęście nie trwało długo i po kilku rozdziałach można się było bez przeszkód cieszyć przygodami młodych bohaterów. A jest czym się cieszyć! Ukryte tunele, niesamowite zagadki, ślady przeszłości, z których każdy godny dokładnego przeanalizowania, a wszystko w atmosferze godnej Harrego Pottera. Cudowna po prostu. 

1 komentarz: