Zachwyciła mnie okładka. Matowa i czarna, niczym czarna dziura, z oleistymi plamkami innej czerni - bardziej żywej, niosącej ze sobą błysk odbitego światła. Książeczka rozmiarami niepozorna, ale przekazem olbrzymia. Niby traktuje o ciemności, ale co za tym idzie – również o świetle. Bo przecież nie istnieje ciemność bez światła. A Ono – jak się okazuje – jest nie tylko dobrodziejstwem cywilizacji, ale również przekleństwem. Ta książka jako najlepszy przedstawiciel literatury faktu pokazuje, że światło to zjawisko nad którym należy się pochylić i podejść ze sporym szacunkiem.
Autorka Sigri Sandberg od dzieciństwa boi się ciemności. Boi się tego, co może czaić się w mroku. Postanawia więc zawalczyć z własnym demonem i udaje się na daleką Północ, aby tam namacalnie przekonać się, co czeka na nią w mroku. Początki są trudne. Śpi z bronią przy głowie i boi się wszystkiego, co usłyszy. Ale z czasem przekonuje się, że ciemność to przyjaciel ludzkości. Wprawdzie niedoceniany i ostatnio bardzo zaniedbywany, ale jednak przyjaciel.
Nigdy w życiu nie zastanawiałam się nad znaczeniem światła w moim życiu. Na pewno cieszę się, że jest możliwość rozjaśnienia mroku, czytania nawet w nocy i delektowania się pięknymi świątecznymi iluminacjami. Ale „Ciemność. W obronie mroku” pozwoliła mi zauważyć również mroczne strony tego zjawiska. Czy wiecie, że istnieje zjawisko zanieczyszczenia światłem? Przez to wielu ludzi nigdy w życiu nie widziało nocnego nieba w całej jego krasie. Dlatego też ochroną otoczono miejsca, które nazwano „Parkami ciemnego nieba”. To właśnie tam możecie oglądać gwiazdy bez tej sztucznej poświaty, jaką daje wielkomiejskie oświetlenie. W Polsce takie miejsca są dwa, oba w górach – w Izerach i Bieszczadach.
Po przeczytaniu tej niepozornej książeczki moje myśli bez końca krążyły wokół tego, jak można pomóc. Bo okazuje się, że sztuczne światło, którego tak bezmyślnie używamy przyczynia się do niszczenia wielu ekosystemów. Przeraziła mnie informacja, z której wynika, że w ciągu kilku ostatnich dekad liczba ludzkości dwukrotnie wzrosła, a owadów dwukrotnie spadła. Przykładów na destrukcyjne działanie światła jest wiele, od owadów zaczynając a na naszym zdrowiu kończąc.
Książka ta, obok wielu faktów i ciekawostek zawiera również akcent artystyczny. Wielu artystów za motyw przewodni swojej twórczości przyjęło właśnie ciemność. Autorka wplotła te wiersze pomiędzy swoje rozważania. Dało to efekt trochę mistyczny, choć przyznam, że średnio mi się te wiersze podobały. Należy jednak podkreślić, że ja do fanek poezji nie należę, więc moja opinia w tej kwestii jest mało miarodajna.
„Ciemność. W obronie mroku” to książka, która powinna być przeczytana przez każdego. To wspaniałe kompendium wiedzy na temat zjawiska, które towarzyszy nam od zawsze. Autorka uświadamia nam jak ważna jest ciemność i jak mało ją szanujemy. Pokazuje, że bezmyślnym nadużywaniem oświetlenia krzywdzimy naszą planetę. Pomyślmy więc, czy może by tak zgasić jedną z trzech lampek świecących w naszym mieszkaniu…
okładka robi wrażenie
OdpowiedzUsuń