piątek, 17 stycznia 2020

Obrzydliwa anatomia

Dawno się tak nie bawiłam przy czytaniu!:-) To rewelacyjna książka, która powinna stać na każdej półce. I to nie tylko kobiet, bo mam wrażenie, że mężczyźni często nie zdają sobie sprawy z tego, jak wygląda funkcjonowanie ciała kobiety. W dobie kolorowych gazet, plastikowych modelek i braku akceptacji dla kobiecego ciała, niedopracowanego golarką, makijażem i tipsami trudno zrozumieć, że kobieta też pochodzi od małpy i niewiele różni się od faceta. Ale to, co jest świetne w "Obrzydliwej anatomii", to sposób, w jaki autorka opowiada o tym wszystkim. Cięty język, lekkie pióro, spora szczerość i brak bufonady powodują, że czyta się po prostu jednym tchem. Książka od pierwszych stron jest zabawna. Kiedy autorka we wstępie opowiada o tym, jak jej mama stroniła od golenia włosów pod pachami, i jak namawiała mamę, żeby machając do niej, nie podnosiła zbyt wysoko rąk… turlałam się ze śmiechu. Po kilku stronach wiedziałam, że czeka mnie niezła zabawa, choć nie przewidywałam, że Pani tak bez oporów będzie mówiła o wszystkim, od włosów na dużych palcach u stóp zaczynając a na woni z pochwy kończąc. 
Książka zaczyna się od schematycznego rysunku, na którym pokazano części kobiecego ciała i umieszczono stronę, na której rozdział dotyczący tej kwestii zamieszczono. Każdy rozdział to właściwie przeżycia autorki i jej rozważania (niesamowicie śmieszne) na temat tego, co jej w życiu doskwiera. Autorka próbuje dojść, dlaczego zawsze wydaje nam się, że na zdjęciach wychodzimy brzydko, albo dlaczego natura nie stworzyła lepszego narzędzia do pierdzenia niż nasz tyłek. A już rozważania na temat pępka położyły mnie na łopatki. I dodam, że u mnie nie zbierają się paprochy! 
Pamiętajmy jednak, że do poradnika tej książce naprawdę daleko. To raczej zbiór ciekawostek ujętych w bardzo dostępny sposób. I to takich ciekawostek, o których niejedna z nas wstydziłaby się zapytać mamy. Dlaczego przyjęło się, że w trakcie stosunku kobiety jęczą i krzyczą? I czy te, które przeżywają to w ciszy są gorsze? Opowiada o zaroście kobiecym nie tylko na twarzy, ale i w innych, najbardziej nieoczekiwanych miejscach ciała. Naprawdę tematów bez liku, a informacje takie, że oczy przecierałam ze zdumienia. 
Książkę należy podsunąć nie tylko tym zakompleksionym. Każdy, kto katuje swoje ciało godzinami na siłowni czy u kosmetyczki, każdy, kto wydaje morze gotówki na kosmetyki, (a potem nakłada tyle mazidła na ciało, że się rysy twarzy zacierają) powinien sięgnąć po tę książkę. Może przyjdzie taka chwila, kiedy zrozumiemy, że natura nikogo nie stworzyła idealnym. Wszyscy się pocimy, pierdzimy i czasem mamy na twarzy krostę. Jeden jest niski, drugi gruby i wysokie obcasy, czy obcisłe gatki tego nie zmienią. 
Sięgnijcie i przeczytajcie! Czeka Was morze niezłej zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz