Bardzo, ale to bardzo czekałam na książkę pt. "Motyl i skrzypce". Nie ze względu na tematykę obozową (takich książek pojawiło się w księgarniach mnóstwo) ile ze względu na skrzypce. Wiedziałam, że motyw austriackiej skrzypaczki albo mnie uwiedzie i zakocham się w książce na umór, albo rozczaruje, przez co cała powieść będzie zaliczona do lektur nieudanych. Powieść ta, jeszcze jako wydawnicza nowość znalazła się w moich rękach i pochłonęłam ją w kilka dni. Wrażenia? Zupełnie odmienne od tych, jakich oczekiwałam...
Adele von Bron to ulubienica faszystowskiej Austrii. Młoda, utalentowana skrzypaczka jest perełką w orkiestrze i często gra dla wysoko postawionych urzędników Rzeszy, do których zalicza się także jej ojciec. Adel nie jest jednak pustą dziewczyną, której sukces uderzył do głowy. Potrafi czujnie obserwować rzeczywistość i wie, że na świecie dzieje się wiele zła. Podejmuje próbę uratowania rodziny żydowskiej przed zagładą, przez co trafia do obozu w Auschwitz. Jej świat się diametralnie zmienia. Jak można się domyśleć przed komorą gazową ratuje ją talent. Żyje, ale co to za życie...
Drugi wątek przenosi czytelnika w czasy współczesne. Poznajemy Serę James, właścicielkę galerii sztuki na Manhattanie. Sera jest opętana portretem młodej skrzypaczki, a właściwie jego brakiem. W dzieciństwie raz jeden widziała ten portret, jednak ślad po nim zaginął. Pewnego dnia Sera dostaje tajemniczą przesyłkę od Williama Hanovera, który w niesamowity sposób powiązany jest z dziewczyną z obrazu. Parę łączą skomplikowane uczucia, ale przede wszystkim poszukiwania oryginału obrazu.
Powieść bardzo, ale to bardzo podobała mi się, jeżeli mówimy o wątku wojennym. Miłość do muzyki i skrzypiec wylewa się ze słów powieści. Autorka bardzo sugestywnie przedstawia losy Adele, (choć omija oczywiście najbardziej brutalne i znane wszystkim elementy, przez co wątek jest mimo wszystko trochę cukierkowy) Nie ulega jednak wątpliwości, że to muzyka i skrzypce pozwoliły Adele przetrwać. Zakończenie czytałam ze łzami w oczach pochłaniając poszczególne strony z nadzieją, że wszystko się wyjaśni.
Z drugiej strony wątek Sery zupełnie do mnie nie przemówił. Autorka zrobiła z tego ckliwe romansidło, a poszukiwania obrazu zepchnęła całkowicie na drugi plan. Rodzące się uczucie pomiędzy Serą a Wiliamem w ogóle mnie nie interesowało. Gdybym chciała czytać o spacerach po plaży, nieporozumieniach sercowych i romantycznych zbiegach okoliczności to sięgnęłabym po twórczość prezentowaną w ramach serii Harlequin. Tu jednak musiałam to śledzić chcąc wiedzieć jak skończy się ta powieść. Mierziło mnie to bardzo. A można było z tego wątku zrobić świetną historię z sensacyjnym zacięciem.
Powieść „Motyl i skrzypce” mimo wszystko bardzo mi się podobała. Pomijając to, co książkę zepsuło, czyli wątek miłosny - powieść jest godna polecenia. To, jaka miłość do muzyki bije ze słów autorki to jest coś cudownego. Muzyka pozwala Adele (i nie tyko jej) przetrwać najgorsze koszmary. Kiedy Adele bierze do ręki instrument, kiedy zatraca się w muzyce, palce śmigają po strunach w poszukiwaniu przejrzystego dźwięku... Piękne.
Często sięgam po literaturę o tematyce obozowej. Bardzo mnie ona interesuje, ale tę książkę odpuszczę. Wady, o których wspominasz jednak budzą moją sporą nieufność.
OdpowiedzUsuń