poniedziałek, 2 marca 2020

Żółty ptak śpiewa

Wiele książek powstało, które opisują tragedię Żydów podczas II wojny światowej. Niedaleko szukać - znana wszystkim "Lista Schindlera", "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku", "Wieczni tułacze", "Oskarżam Auschwitz", "Historia Ireny Sendlerowej" (nie wspomnę o wszystkich bibliotekarkach położnych i tatuażystach z Auschwitz, których w ogóle nie powinno być na księgarskich półkach). Wszystkie te książki opowiadają pewną historię, ale trudno nie zauważyć, że odnoszą się do losów Żydów jako narodu. Tymczasem ja zawsze szukałam książek, które opisują losy jednego bohatera bez tła całego narodu. Dawno temu zachwyciła mnie książka, którą do dzisiaj wspominam. To "Biegnij chłopcze biegnij". Bardzo ją przeżyłam i uważam, że to jedna z najlepszych książek mówiących o losach Żydów podczas wojny. Teraz na podium dołączyła książka pt. "Żółty ptak śpiewa". Powieść, która od początku do końca jest smutna, rzewna i przepełniona muzyką. Powieść, która chwyta za serce i trzyma w molowej tonacji. 
Róża wraz z pięcioletnia córka Szirą ukrywają się w stodole pewnego wieśniaka przed Niemcami. Nietrudno się domyślić, że są Żydówkami. Róża dzień po dniu robi wszystko, aby Szira siedząc na stryszku nie hałasowała. Ale jak zmusić pięciolatkę do siedzenia cichutko w jednym miejscu? Róża jest zawodowym muzykiem i dzięki temu może zając małą dźwiękami. Dziewczynka wykazuje ogromny talent muzyczny; jej głowę przepełniają dźwięki, etiudy i wymyślone symfonie. Jako dziecko skrzypka i wiolonczelistki od małego obcowała z muzyką i to dzięki niej ma cudowne wspomnienia z dzieciństwa. Szira na strychu ma małego, wyimaginowanego ptaszka, który śpiewa cichutko swoją piosenkę złożona z 18 nutek. Dba o ptaszka, daje mu jeść i martwi się, kiedy ptaszek nie wraca... 
Niestety na skutek pewnych okoliczności Róża musi rozstać się z córką. Dziewczynce pomaga przetrwać muzyka... 
Ta powieść jest dla mnie oszałamiająca głównie ze względu na skrzypce. Mój syn gra na skrzypcach od piątego roku życia i wiem, jaki to jest magiczny instrument. Kiedy więc czytałam o małej ukrywającej się dziewczynce, której jedynym marzeniem było to, aby grać, a jednocześnie na każdy szelest przepełniała się strachem, której ciągle farbowano włosy i która o każdej porze dnia i nocy musiała być gotowa na spędzenie wielu godzin za szafą. Serce mi łkało i płakało z żalu. Radość natomiast przynosiły mi te części powieści, w których Szira była szczęśliwa. Kiedy pobierała lekcje skrzypiec u Pana Skrzypka wiedziałam, że przepełnia ją radość od małego palca u nogi po koniuszek włosów. Kiedy grała zamykała w pudle rezonansowym cały świat. To właśnie skrzypce pomogły jej przetrwać, w nich zamykała rozpacz i tęsknotę. 
Urzekło mnie zakończenie. Niby wszystko dobrze się skończyło, ale jednak nie do końca. To nie szkodzi, bo przecież przeżyły, tylko pytanie, co im w sercach pozostało.... 
Piękna książka, a jednocześnie straszna. Aż się wierzyć nie chce, przez jakie piekło musieli przechodzić wtedy ludzie pochodzenia żydowskiego, jak bardzo byli poniżeni i jak niewiele im było potrzeba, aby złapać nadzieję. Ot mały żółty ptaszek, który żyje tylko w wyobraźni pięcioletniej dziewczynki... 
Zachwyciły mnie opisy muzyki, i ciekawostek z nią związanych. Są bardzo plastyczne i wyraziste. Sądzę, że zachwycą nawet tych, którym przysłowiowy słoń nadepnął na ucho. Piękno tej powieści to właśnie muzyka. Gdyby nie ona pozostałaby przygnębiająca historia. To właśnie sceny, kiedy malutka chce się uczyć nutek, kiedy układa w głowie melodię, kiedy z miłością przytula policzek do pudła rezonansowego są osią tej powieści. Przejmująca jest też scena, kiedy dziewczynka zostaje zmuszona do zagrania koncertu dla niemieckiego oficera. Podczas tego koncertu widać wyraźnie, że muzyka łagodzi obyczaje. 
Zachwyciła mnie ta książka, choć z zupełnie innego powodu niż innych czytelników. Nie wiem czy bez muzyki byłaby tak samo świetna. Ale jedno jest pewne - z nią jest fenomenalna.

1 komentarz: