poniedziałek, 2 marca 2020

Teraz albo nigdy

Czytałam już kilka książek autorstwa Szymona Hołowni, ale przyznam się, że żadnej nie czytało mi się tak żmudnie. Trudno bowiem oddzielić w głowie tego Szymona, którego znałam wcześniej jako człowieka z sercem na dłoni, który w miarę zdrowo podchodzi do otaczającego nas świata, od Szymona Hołowni startującego w wyborach prezydenckich. Nie lubię polityki i nie szanuję zbytnio ludzi, którzy się w nią mieszają. A Pana Szymona do tej pory szanowałam, a teraz... mam mętlik w głowie i szacunek nieco mniejszy, (ale tylko odrobinkę). Mimo to sięgnęłam po zbiór felietonów zebranych w tomie "Teraz albo nigdy". I nawet mi się podobało, choć w tyle głowy ciągle miałam obawy na ile to prawdziwe poglądy znanego mi Hołowni, a na ile zajawki polityczne. 
"Teraz albo nigdy" należy do tzw. literatury faktu i jest zbiorem felietonów publikowanych przez Szymona Hołownię na łamach Tygodnika Powszechnego. Zważywszy na to, że do Kościoła (zwłaszcza tego naszego, polskiego) jest mi nie po drodze, to i zrozumiałym jest, że Tygodnik Powszechny również omijam z daleka. Dlatego każdy przeczytany felieton był dla mnie odkryciem, każdy wywoływał burzę w mózgu. Pan Hołownia bowiem nie porusza tematów błahych, a nawet z tych prawie błahych potrafi zrobić wielką rzecz. Pisze po prostu - o świecie, o życiu, o odżywianiu, o męczących nas plagach. Pisze o imigracji, o ekologii i o tym, że trzeba czynić dobro. Jego teksty trafiają prosto w serce, ponieważ dotyczą naszego świata i naszego podwórka. Niestety Pan Hołownia - jako człowiek o sporym ilorazie inteligencji - operuje bogatym słownictwem i nie ulega wątpliwości, że jego felietony do szarego Kowalskiego czy Nowaka raczej nie trafią. Po prostu zbyt trudne słownictwo i zawile zbudowane zdania zniechęca przypadkowych czytelników do lektury. 
Pan Hołownia ma bardzo mocne poglądy i wyraźnie oddziela to, co dobre od tego, co złe przez pryzmat chrześcijaństwa. Znane są przecież jego książki, które mają na celu przybliżenie statystycznemu Kowalskiemu kościoła i zasad, jakimi się On kieruje. W nich nie ma tematów do rozważań a nawet jeżeli są to takie na wprost. W "Teraz albo nigdy" każdy felieton budził w mojej głowie pytania, każdy prowadził do krótkiej refleksji. Tu dla odmiany nie ma nic na wprost. Z tej książki Szymon Hołownia wyłania się jako piekielnie inteligentny kandydat na prezydenta o silnych poglądach i wyraźnie wymierzonym celu. Tylko czy to dobrze? 
Cóż - Pan Hołownia moim prezydentem na pewno nie będzie, ponieważ Jego drogi zbyt często krzyżują się z drogami czarnych panów,. Nie zmienia to jednak faktu, że szanuję Go bardzo przede wszystkim za to, co robi dla Fundacji Kasisi. To niewątpliwie wielka rzecz i żadne wybory prezydenckie tego nie zmienią Panie Szymonie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz