Nazwanie Danuty Awolusi drugą Jodi Picoult jest może trochę
na wyrost, ale rzeczywiście jakiś pazur Picoult w Jej książkach jest wyraźnie
widoczny. I żebym była dobrze zrozumiana - nie chodzi o żaden plagiat, czy coś
takiego. Absolutnie nie. To po prostu ta sama pasja i lekkość pióra, które
powodują, że nawet najbardziej błaha historia staje się niezłym kryminałem.
Jeżeli dodam, że historia Marceliny wcale nie jest błaha, to łatwo pojąć, że
czytelnik dostaje do ręki istną petardę.
Marcelina jest młodą, troszkę nawiną kobietą,
która bez pamięci zakochuje się w Adamie. Instruktorka fitnessu, której ojciec
jest uznanym w mieście samorządowcem ma problem z wiarą w siebie i pozytywną samooceną.
Te cechy powodują, że nowo poznany przystojniak bardzo szybko owija sobie ją
wokół paluszka. Początkowo szarmancki i wyjątkowo kulturalny Adam bardzo
szybko odkrywa swoją drugą twarz. Pomalutku, powolutku dziewczyna staje się
coraz bardziej zależna od niego, a on coraz mocniej ją wykorzystuje i poniża.
Na szczęście w pewnej chwili przychodzi otrzeźwienie, tylko czy aby nie za
późno?
Perypetie Marceliny i Adama to pierwszy plan
powieści. Nie ukrywam jednak, że mnie urzekł drugi plan, czyli historia Leny.
Początkowo plecie się ona trochę w tle, a czytelnik nie wie do czego w ogóle
losy Leny przypiąć. Nagle na horyzoncie pojawia się Adam i wszystko staje się
jasne - prawie wszystko, bo nadal trudno połączyć Marcelinę i Lenę. Kiedy
jednak losy obu Pań się łączą robi się naprawdę ciekawie. A zakończenie wbija w
fotel i już nikt nie zastanawia się nad tym, jak bardzo Marcelina dała się
omotać, tylko podziwia Lenę za odwagę i desperację.
„Twoja wina” to kawał dobrej literatury.
Niesamowita historia dwóch kobiet, które walczą o własną godność. Obie ślepo
zakochane w przebiegłym socjopacie, który omotał je i wykorzystał.
Niesamowite było to, jak różne drogi obrały te kobiety; jedna z nich, walcząc niczym
lwica, postanowiła wyrwać się z kleszczy oprawcy, druga... nie napiszę, bo
zdradzę wszystko, ale zapewniam Was że warto sięgnąć po tę książkę choćby po to,
aby zobaczyć, co zaplanowała Lena.
Przekonuje mnie bardzo to porównanie pióra Awolusi do Picoult. Sama książka na swój sposób również, jednak moją obawę budzi ten zabieg z historią Leny. Piszesz, że przez pewien czas właściwie nie wiadomo po co ona w ogóle jest, a dopiero potem wszystko się okazuje...
OdpowiedzUsuń