piątek, 22 maja 2020

Materiał ludzki

„Materiał ludzki” to świetna kontynuacja historii o Agacie Stec. Niewątpliwie trzeba się przyzwyczaić do pewnego mroku i niepokoju panującego w powieści, ale jeżeli czytelnik pamięta ten nastrój z pierwszego tomu, to szybko da się porwać wszechobecnej sepii. W moim odczuciu pierwszy tom, pomimo swojej klasy, był jedynie rozbiegówką. Drugi natomiast to już pełny bieg. Czyta się świetnie, a fabuła - pomimo kilku malutkich mankamentów - porwała mnie. Autor swoja pomysłowością zaskoczył mnie i oczarował. Agatę Stec polubiłam niesamowicie, a o jej perypetiach czytałam z dużą przyjemnością. A już Słodziak całkowicie podbił moje serce :-) 
Kiedy spotykamy Agatę znajduje się ona w niezłych tarapatach. Wieziona jest na pace ciężarówki nie wiadomo dokąd. Nietrudno się domyślić że kierowca nie ma wobec niej dobrych zamiarów. Agata w akcie desperacji wykorzystuje nadarzającą się okazje i kiedy tylko kierowca podchodzi do tylnej części samochodu atakuje go ile sił. Odzyskawszy wolność Agata bardzo szybko wpada w kolejne tarapaty. Na polach, na których stoi ciężarówka, znajduje bowiem rozciągnięte na palach ludzkie ciała. Niestety jedna osoba nie żyje, a druga znajduje się w stanie skrajnego wycieńczenia. Z obu postaci wyrastają kwiaty. Agata postanawia odnaleźć sprawcę. Zanim jednak do tego dojdzie dokonuje kolejnego makabrycznego odkrycia... 
Powieść czyta się szybko łatwo i przyjemnie, choć przyznam że pierwszy tom literacko bardziej mnie urzekł. Te opisy potraw, czy wspólnych kolacyjek dodawały niesamowitego kolorytu. Tu też jest bardzo nastrojowo, ale już nie tak, jak w pierwszym tomie. Nie ulega jednak wątpliwości, że brat Agaty, Artur, nadal jest tajemniczy, a jego postać stanowi jeden wielki znak zapytania. 
Żeby nie było za różowo to dodam, że jedna rzecz mnie rozdrażniła, choć nie przeszkodziło to w pozytywnym odbiorze całości. Wrobienie w czyny karygodne prawie całej wioski było ze strony autora trochę niezręczne. Nie ma możliwości, aby taka ilość mieszkańców popełniała przestępstwa (mniejsze lub większe) i nikt nie puścił pary z ust. Autor tylu osobom włożył przysłowiowy nóż do rąk, że w każdej kolejnej osobie pojawiającej się na horyzoncie widziałam potencjalnego przestępcę. A przecież wcale tak nie musiało być. 
Bardzo dobra powieść, którą polecam każdemu.

1 komentarz:

  1. Na pewno pomysłowy ten kryminał, bo zaciekawił mnie zarys fabuły. Ale z drugiej strony wydaje mi się jakby kompletnie nierzeczywisty. I jeszcze, jak piszesz, to wrobienie niemal całej wioski w przestępstwo... Czuję, że nie odnalazłabym się w tej książce.

    OdpowiedzUsuń