Książka dobra i zaskakująca. "Dziewczyna która zniknęła" nie jest zwykłym kryminałem. Ociera się o psychologię; ma w sobie wiele elementów analizujących ludzkie zachowania, relacje społeczne i uczucia. Jest po prostu inna.
Alice jest młodą dziewczyną, córką znanego reżysera i mniej znanej aktorki. Kiedy zostaje bez pracy postanawia poradzić sobie bez protekcji tatusia. Po długich poszukiwaniach praca sama ją znajduje. Zgłasza się do niej Drew Campbell, który proponuje jej stanowisko menadżera w galerii sztuki. Alice miałaby sama zarządzać nią i być odpowiedzialną za organizowane tam wystawy. Warunek jest jeden. Pierwsza wystawa ma składać się z dość kontrowersyjnych prac młodego artysty, który - zdaniem Alice - nie wykazuje ani krzty talentu. Mimo to Alice jest bardzo szczęśliwa i jest pewna, że poradzi sobie z nowymi obowiązkami. Niestety szczęście trwa krótko. Pewnego dnia Alice znajduje w galerii ciało Drew Campbella, co więcej - okazuje się, że wszystkie ślady prowadzą do niej. Alice nie chcąc trafić do więzienia musi rozpocząć dochodzenie na własną rękę. Aby przekonać Policję o własnej niewinności, musi cofnąć się do bolesnych wspomnień z dzieciństwa. Okazuje się, że nic nie jest takie jakie się wydawało, kiedy była mała. Poznanie prawdy jest trudne i prowadzi do naprawdę zaskakujących wniosków.
Książka jest naprawdę ciekawa i to nie tylko ze względu na fabułę. Autorka w sposób bardzo dociekliwy i szczegółowy pokazuje relacje Alice z najbliższymi. Czytelnik obserwuje, jak z naiwnej i głupiutkiej panienki zmienia się w zamkniętą w sobie silną kobietę walczącą o przetrwanie. Zmuszona jest odrzucić od siebie wszystkich bliskich, a zaufać zupełnie nieznanemu mężczyźnie. Bez wahania rzuca się na głęboką wodę wiedząc, że musi rozwikłać zagadkę z przeszłości.
Książkę świetnie się czyta. Przemknęłam przez nią w kilka dni. Dodam jeszcze że tak zaskakującego zakończenia dawno nie czytałam. Polecam, naprawdę polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz