wtorek, 23 lipca 2013

Wspólny wróg i wojenne historie

Recenzja mojego szwagra Arkadiusza Bojarun, który prowadzi świetnego bloga "Wojenne historie". Polecam każdemu, kto choć troszkę lubi książki o tematyce wojennej. Wiedza i pasja idące w parze to rzadkie cechy, które na blogu Arka się wzajemnie uzupełniają. 
----------------------------------------------------------------------
To bardzo ważna książka, która wiele rzeczy stawia w zupełnie innym świetle. Jednocześnie jest to także bardzo dłuuuuga książka. Jest to książka z wojennymi historiami, którą ostatnio czytało mi się najdłużej i to nie dlatego, że jest nieciekawa czy nieciekawie napisana. Opisuje ona niesamowity okres historii dwudziestolecia międzywojennego i początków II wojny światowej z punktu widzenia stosunków niemiecko–radzieckich, jednak opis ów jest bardzo szczegółowy, niemal miesiąc po miesiącu i dociekliwego czytelnika zmusza do sięgania do innych źródeł, czy chociażby zdjęć i grafik z międzysieci.
Ano właśnie – temat i tytuł. Oryginalny tytuł brzmi „Der Feind steht im Osten: Hitlers geheime Pläne für einen Krieg gegen die Sowjetunion im Jahr 1939” co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „Wróg jest na wschodzie: tajne plany Hitlera do wojny z ZSRR w 1939 r.” i o tym właśnie napisał autor, w swojej historii sięgając końca 1941 roku. Oczywiście część książki poświęcona jest stosunkom polsko – niemieckim i próbie wciągnięcia Polski w sojusz przeciwko ZSRR, jednak wg mnie nie usprawiedliwia to polskiego tytułu, podtytułu, czy kampanii marketingowej, które sugerują opisanie w niej sojuszu III Rzeszy i II RP przeciwko Rosji Radzieckiej.
Niemniej opisana historia jest fascynująca. Dla dociekliwych, ciekawskich ale leniwych, bardzo dobra wiadomość – autor jakby przewidując, że nie wszyscy mogą być zainteresowani pełną wersją, na końcu książki dodał podsumowanie, w którym na kilkudziesięciu stronach streszcza najważniejsze tezy swojej książki! Kto przeczyta i się zaciekawi to i książkę przeczytać może; kogo historia nie wciągnie to i tak swojego się dowie.
Niemiecki historyk opisując trudne międzywojenne relacje Polski i Niemiec (a raczej z punktu widzenia autora Niemiec i Polski), podaje ciekawe fakty przedstawiając Niemców jako - do pewnego momentu - polonofilów i wielbicieli Piłsudskiego, a rząd II RP jako antysemicki. O niemieckim ataku na Polskę we wrześniu 1939 pisze jako o wojnie „nie totalnej” z respektowaniem zapisów konwencji haskiej i odosobnionymi incydentami i przejawami godnych potępienia zachowań.
Fakt podpisania przez Polskę i III Rzeszę polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy autor podnosi do możliwych początków sojuszu obu krajów przeciwko ZSRR. Gdzieś tam pozostaje teza, że wszystko byłoby możliwe gdyby nie śmierć Piłsudskiego i niestabilna sytuacja wewnętrzna Polski po śmierci marszałka. Wg autora Hitler stracił nadzieję na sojusz z Polakami lub ich „przyjazną neutralność” dopiero w marcu 1939 roku po udzieleniu Polsce gwarancji sojuszniczych przez Wielką Brytanię. Historia wciągająca i prowokująca do szukania innych lektur, kolejnych punktów widzenia.
Mimo rozwiniętego wątku polskiego, bez wątpienia interesującego, konik autora jest zupełnie inny. Wg mnie, niemiecki historyk postawił sobie za zadanie przedstawienia dowództwa Wermachtu jako równie winnego niemieckiemu „marszowi na wschód” i ostatecznej klęsce III Rzeszy, jak Hitler. Müller stawia założenie, że w obronie własnej skóry, wyżsi oficerowie armii niemieckiej solidarnie całą winę za atak na ZSRR przerzucili na Hitlera, co pozwoliło im uchronić się od winy i sądu. W końcu oni sami „tylko wykonywali rozkazy”. Po wojnie i po Norymberdze owi oficerowie dostali intratne posady w nowych Niemczech i wpisując się w nową politykę, znów solidarnie, wszystkie klęski na froncie wschodnim zapisywali na konto swojego byłego wodza.
Tymczasem autor, śledząc raporty ze spotkań sztabowców i prowadzonych systematycznie gier wojennych zauważa, że to właśnie na sztabie armii lądowej i Wermachtu spoczywa duża odpowiedzialność za planowanie i przeprowadzenie pierwszych miesięcy wojny ze Związkiem Radzieckim, które nie doprowadzając do rozstrzygnięcia wojny, doprowadziły w konsekwencji do przegrania wojny. Wg niego, to oni zlekceważyli przeciwnika i niedostatecznie przygotowali zarówno sferę militarną (przed inwazją na ZSRR priorytet produkcji wojennej nadal ustawiony był na lotnictwo i marynarkę jako broń do walki z Wielką Brytanią), jak i polityczną (niedostatecznie argumentowali wciągnięcie do wojny Japonii).
Największym czarnym charakterem tej opowieści jest generał Franz Halder, szef Sztabu Generalnego wojsk lądowych, człowiek, który przygotował większość niemieckich planów wojennych, zdymisjonowany we wrześniu 1942, a po zamachu na Hitlera aresztowany i osadzony w obozie. Po wojnie napisał książki, w których krytykował Hitlera zrzucając na niego winę za wszystkie złe decyzje.
Książkę polecam wszystkim, którzy chcą poznać kolejny punkt widzenia na przygotowania Niemiec do wojny ze Związkiem Radzieckim, czy politykę III Rzeszy wobec Wschodu. Warto przeczytać choćby po to, by poznać mechanizm podejmowania decyzji w Wermachcie i na szczytach władzy nazistowskiej. Tym bardziej, że autor za podstawę swych badań uznał gry wojenne prowadzone przez niemieckie sztaby systematycznie od lat 20.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz