poniedziałek, 8 lipca 2013

Dziewczyny i chłopaki. Niepotrzebne skreślić.

Walka płci od dawien dawna znana jest zarówno płci pięknej jak i ... tej brzydszej. W dorosłym życiu często jest pokrętna i podstępna. Okazuje się, że w okresie dziecięctwa też nie jest łatwo. Książeczka pt. "Dziewczyny i chłopaki. Niepotrzebne skreślić" pokazuje, że nawet pacholęta w III klasie podstawówki wykazują się niezwykłą pomysłowością w podjudzaniu tej wielopokoleniowej bijatyki. :-)
Przeciwko sobie stają Martyna ze swoimi przyjaciółkami od serca oraz Smalec z oddanymi kumplami. Członkowie obu paczek są bardzo charakterystyczni dla przedstawicieli swojego rodzaju. Dziewczyny gardzą płcią brzydką, dobrze się uczą, są grzeczne i dobrze ułożone. Chłopcy też są grzeczni (bynajmniej się starają)  i dobrze ułożeni (czasem). Nie gadają przez cały czas, są wierni kumplom i nienawidzą szkoły. I wszystko gra. Do czasu. Okazuje się bowiem, że kiedy chłopaki próbują zbudować rakietę kosmiczną, dziewczyny ze strzępków podsłuchanych rozmów wnioskują, że konstruują bombę. Spacer do parku kończy się wrzaskiem Martyny zmuszonej do spotkania oko w oko z żabą. Wiele sytuacji w książce jest naprawdę komicznych i można się nieźle uśmiać czytając poszczególne opowiadania. Tyle tylko, że moja dziewięcioletnia córka w wielu miejscach lektury (kiedy ja rechotałam ze łzami w oczach) z ogromną powagą stwierdzała: I z czego się śmiejesz? Przecież Oni na prawdę tacy są! Poważniałam momentalnie i tłumaczyłam, że to nie do końca tak... 
Autor chcąc przedstawić odwieczną wojnę płci wpadł na świetny pomysł. Każde wydarzenie przedstawione jest z perspektywy męskiej i damskiej. Kwiatkowe literki pisane kursywą, to opisy wydarzeń z punktu widzenia dziewczynek. Zwykła surowa czcionka - to chłopcy. Takie spojrzenie na wydarzenia jest bardzo ciekawe; daje niezwykłą radość czytania i wiele frajdy dla czytelnika. 
Książka zachwyca nie tylko treścią ale i szatą graficzną. Wydana jest w formie zeszytu w jedną linię. Są oczywiście rasowe marginesy, a literki grzecznie grupują się w linijkach. Są nawet obrazki od niechcenia rysowane to tu to tam. Naprawdę robi wrażenie. 
Książka ma wielu odbiorców. Dla równolatów Martyny i Smalca może stać się kluczem do wzajemnego zrozumienia i przestrogą, że nie wszystko to, co wydaje nam się białe, takie właśnie jest. Dla dorosłych książka jest powrotem do dzieciństwa. Zarówno jedni jak i drudzy czytelnicy będą się przy lekturze świetnie bawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz