wtorek, 9 lipca 2013

Zagrać Marię

Ostatnio mam czas na dziwne książki. Nie powiem, żeby były złe, choć do pierwszej ligi literatury nie należą. One są dziwne, intrygujące - po prostu inne. Książka pt. "Zagrać Marię" jest liderem w tej kategorii. 
Bohaterów mamy kliku i trudno powiedzieć, który jest najważniejszy. Na pierwszy plan wybija się historia Marty - aktorki mającej zagrać postać Marii Skłodowskiej. Pierwsze zdjęcia próbne są rewelacyjne. Aktorka jest bardzo podobna do sławnej noblistki. Jednak z czasem Marta zanika, zapada się w sobie. Kolejne zdjęcia nie są już takie porywające. Na tyle rozczarowują, że francuski współproducent wycofuje się z kooperacji. Marta wtedy pokazuje swoje prawdziwe ja, swoje cele i dążenia. Gdzieś obok losów Marty toczy się historia wróżki i jej córki, która ma dar jasnowidzenia. Mamy też historię Piotra będącego przyjacielem Marty. Wszystkie wątki splatają się wzajemnie; w pewnym momencie nie wiadomo, czy czytamy historię Marty czy Marii. Czytelnik zastanawia się czy Piotr jest prawdziwy, czy też jest tylko odzwierciedleniem Piotra Curie. 
Trudno jest czytać o upadku. Główna bohaterka jest osobą chorą - zarówno fizycznie jak i umysłowo. Postać Marii Skłodowskiej staje się jej pasją i obłędem. Próbuje ją naśladować, ślepo powtarza jej czynności nie bacząc na konsekwencje. Maria Skłodowska - Curie pracowała z pierwiastkami promieniotwórczymi, więc łatwo sobie wyobrazić konsekwencje "zabawy" w bycie sławną noblistką. 
Książka jest ponura i smutna. Niemniej jednak warto ją przeczytać choćby po to, aby zachwycić się połączeniem poszczególnych wątków w jedną całość. Autorka naprawdę wspięła się na wyżyny i podołała wyzwaniu. Wątki łączą się delikatnie i niewyczuwalnie. Kiedy czytelnik zdaje sobie sprawę z końcowego efektu jest naprawdę zaskoczony tym wynikiem. 
Zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że napisanie tej książki było dla Pani Joanny Szczepkowskiej swoistego rodzaju ucieczką. Poczuła się pokrzywdzona, zdradzona i oszukana. Dlaczego? Zapraszam do lektury krótkiego artykułu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz