piątek, 11 września 2020

Dom sekretów

Są takie książki, po lekturze których mam ochotę wsiąść do pociągu i odwiedzić miasto będące miejscem opisywanych zdarzeń. Wołała mnie już Warszawa po lekturze "Kamienicy przy Kruczej", wołał Poznań po całej serii Jeżycjady, czy też Bieszczady po lekturze książki pt. "Koniec świata". Dobrze, że mieszkam w Szczecinie, bo "Sedinum" niesamowicie do mnie przemawiało swoimi opowieściami o masonach, podziemnych korytarzach i starych, szczecińskich kamienicach.
Teraz na tapecie mam Łódź, a to za sprawą książki pt. "Dom sekretów". Łódź niewiele ucierpiała w czasie wojny, choć może mieszkańcy Łodzi na to stwierdzenie się obruszą... To napiszę inaczej. W porównaniu do innych polskich miast, Łódź nie ucierpiała bardzo. Pozostało wiele nienaruszonych kamienic, które często w swoich murach kryją niesamowite sekrety i tajemnice. Z tego faktu skorzystała autorka i utkała na tej kanwie świetną powieść – „Dom sekretów”.
Przy ul. Piotrkowskiej stoi kamienica. Piękna, stara, pamiętająca czasy międzywojenne. To właśnie w tym okresie, na podwórku tej kamienicy spotykają się cztery tak odmienne rodziny: żydowska, polska, niemiecka i rosyjska. Poznajemy rodzinę Goldmanów, córkę fabrykanta Annę Wilhelminę wraz z córką Różą, kolorową Królową, szwaczkę Andzię, stolarza i jego syna i wielu innych. Każda z tych osób wyjątkowa, każda bardzo charakterystyczna. Autorka postarała się jak najwierniej oddać realia tamtej epoki, dzięki czemu uczyniła z tego wątku małe historyczne cacko. Czyta się wyśmienicie, a wyobraźnia działa na wysokich obrotach. Naprawdę wysokich. Cała ówczesna Łódź była tyglem narodowościowym, w którym przeplatały się różne języki i kultury. Cudowna była ta tolerancja i życie obok siebie, ramię w ramię, przedstawicieli tak różnych kultur.
W czasach współczesnych też dzieje się ciekawie. Młoda doktorantka historii postanawia wynająć pokój w tej właśnie kamienicy. Trafia do mieszkania pani Sabiny, która przez ścianę sąsiaduje z młodym, chłopakiem - Filipem. Odziedziczył on mieszkanie po swojej ciotce. Co łączy Dorotę i Filipa? Otóż zwłoki znalezione w schowku, w ścianie mieszkania Filipa oraz tajemnicza szkatułka. Aby rozwiązać zagadkę znaleziska, muszą odszukać dawnych mieszkańców kamienicy i poznać ich losy.
Po lekturze książki wniosek nasuwa się jeden: Nasz świat jest bardzo malutki....
Fabuła książki prowadzona jest dwutorowo, jednak jest jeden bohater, który przewija się i tu, i tu. To Łódź. Specyficzny klimat i cudowny nastrój tego miasta płynie z każdej literki i pochłania czytelnika. To miasto musi być wspaniałe. Zresztą potwierdza to moja córka, która chwilkę tylko była w Łodzi (dwa tygodnie ferii) a wróciła zakochana po uszy.
Ale wróćmy do powieści. Ujął mnie wątek międzywojenny, który w bardzo urokliwy sposób ukazuje to, jak ludzie wtedy żyli, w co się ubierali i jakie problemy ich męczyły. Oczywiście losy głównych bohaterów plotą się nieustannie, ale autorka nie omieszkała wrzucić między nie kilku historycznych ciekawostek i niuansów.
Piękna to powieść – pełna emocji, radości i smutków. Wojennych rozpaczy i powojennych tajemnic. Miłość przeplata się z tragedią rozłąki a nienawiść z uczuciem przyjaźni i wierności. Czyta się jak wspaniałą bajkę dla dorosłych i tylko gdzieś w tyle głowy kłuje myśl, że to taka nie do końca bajka… Polecam.

2 komentarze:

  1. Ja też czasami po lekturze jakiejś książki mam ochotę niezwłocznie przenieść się do miejsca, o którym była w niej mowa. Pamiętam z jakim rozczarowaniem przyjęłam fakt, że Gutowo (miejsce akcji "Cukierni pod Amorem") nie istnieje naprawdę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam w swoich czytelniczych planach. Myślę, że najpóźniej w przeciągu miesiąca ją dopadnę. :)

    OdpowiedzUsuń